MAŁGORZATA KWIATKOWSKA
Jeśli Skarbowi Państwa uda się zrealizować tegoroczne plany prywatyzacyjne, banki będą mogły liczyć na pokaźne zyski z kredytów na akcje. W czasie oferty PGE na rynek wróciły wysokie lewary, tymczasem notowania spółki spadły poniżej ceny emisyjnej. Czy banki odpowiednio szacują ryzyko swoje i klientów związane z kredytami na kupno akcji?
STANISŁAW KLUZA*
W przypadku kredytów na kupno akcji w ofertach publicznych banki często oceniają jedynie ryzyka związane między innymi z zachowaniem kursu papierów po wejściu spółki na giełdę i stopniem redukcji zapisów, uzależniając od tego decyzję o wysokości udzielanego kredytu. To mechanizm niebezpieczny. Dochody osiągane przez kredytobiorców nie zawsze są wystarczające do bieżącej obsługi odsetek, co może doprowadzić do nadmiernego obciążenia finansowego klienta i utraty przez niego zdolności do obsługi zadłużenia. Podobnie jest z wysokim poziomem dźwigni finansowej. Przyjmowanie założenia, że nastąpi znaczna redukcja kupna przy kredycie na zakup akcji w ofercie pierwotnej, jako przesłanki do zaniżania ekspozycji kredytowej, jest obciążone ryzykiem.
Reklama
Może Komisja Nadzoru Finansowego powinna w tym zakresie wprowadzić twarde zalecenia dla banków?
Obowiązki banków w tym zakresie określa prawo bankowe. Podstawowe znaczenie ma ocena zdolności kredytowej wnioskodawcy. Dodatkowo trzeba wziąć pod uwagę, że z tzw. lewarów na akcje z reguły korzystają inwestorzy giełdowi z pewnym doświadczeniem. To oznacza, że banki, z których usług korzystają, mają możliwość przeprowadzenia analizy ich zdolności kredytowej.
Wiele słów krytyki padło ostatnio pod adresem Skarbu Państwa. Inwestorzy indywidualni czuli się lekceważeni przy przydziale akcji prywatyzowanych spółek.
Ostatnio padało wiele propozycji dotyczących tego, jak sprzedawać akcje prywatyzowanych spółek. Gdyby Ministerstwo Skarbu Państwa chciało zaprosić KNF do prac nad modelową ścieżką prywatyzacji przez giełdę, z chęcią weźmiemy w nich udział. Przez ostatnie niemal 20 lat stosowanych było wiele koncepcji, jak na przykład określenie maksymalnej liczby akcji do kupienia przez inwestora indywidualnego, transze rozłożone w czasie z różnymi poziomami dyskonta.
Jakie rozwiązanie zaproponowałaby Skarbowi Państwa KNF?
Nie jest rolą KNF wskazywanie konkretnych rozwiązań ministerstwom. Chodzi o wspólne wypracowanie mechanizmu, który byłby korzystny dla Skarbu Państwa jako właściciela sprzedającego akcje, ale z drugiej strony nie zaburzałby stabilności i bezpieczeństwa rynku finansowego. Tak, aby poziomy lewarów stosowane przy kredytach na akcje nie powodowały ryzyka w sektorze bankowym i nie narażały bezpieczeństwa nieprofesjonalnych uczestników rynku finansowego.
A co z ryzykiem, na jakie inwestorów wystawiają spółki już notowane, przeprowadzające emisje z prawem poboru? Przy okazji ubiegłorocznej oferty PKO BP padały zarzuty, że cena emisyjna została podana zbyt późno, a inwestorzy nie mogli podjąć decyzji, czy zatrzymywać akcje spółki w portfelach, czy nie.
Ta sprawa była wyjaśniana przez nadzór zarówno bezpośrednio z bankiem, jak i z jego głównym akcjonariuszem. Na pewno oceniamy takie działania negatywnie. Trzeba jednak pamiętać, że PKOBP znajdował się wtedy w specyficznej sytuacji, w tym czasie zmieniał się zarząd spółki. Jeden prezes podpisywał prospekt, a inny przeprowadzał ofertę. Istotne znaczenie miała też kampania informacyjna na temat realizacji praw poboru przeprowadzona na naszą prośbę wśród akcjonariuszy banku.
KNF miała głębiej zająć się przypadkiem PKO BP. Jakie skutki będą miały działania Komisji w przypadku tej spółki?
Nasze kontakty z bankiem zwiększyły świadomość wagi problemu w spółce, jak i u jej głównego akcjonariusza. Przypadek PKO BP uczulił rynek na ten problem. Przykłady innych spółek, w tym również banków, pokazują, że można taką operację przeprowadzić inaczej.
Może jednak KNF powinna wprowadzić w życie twarde regulacje dotyczące tej kwestii?
Zalecamy spółkom publikowanie prospektu emisyjnego i warunków oferty – ceny, liczby akcji, liczby praw poboru uprawniających do nabycia jednej akcji nowej emisji, w takim terminie, aby inwestorzy mieli czas na racjonalne podjęcie decyzji o ewentualnych transakcjach przed ostatnią sesją, na której notowane będą akcje z prawem poboru. Zgodnie z kodeksem spółek handlowych, dzień prawa poboru w przypadku spółki publicznej nie może być ustalony później niż z upływem sześciu miesięcy, licząc od dnia powzięcia uchwały. Dlatego emitent, określając w uchwale dzień prawa poboru, powinien uwzględnić czas potrzebny na przygotowanie prospektu emisyjnego.
* Stanisław Kluza
Absolwent Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, od 2001 roku doktor nauk ekonomicznych. W 2006 roku podsekretarz stanu i minister finansów. Od września 2006 r. przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego