Nie da się jednak zaprzeczyć, że osłabienie złotego miało też dobre strony - pomogło nam uniknąć recesji i uratowało wielu eksporterów. Najgorsze przyszło 17 lutego 2009 r. - euro podrożało do 4,92 zł!

"Na odsiecz ruszył rząd. Premier Donald Tusk zadeklarował, że rząd będzie wymieniał na rynku euro z unijnych funduszy, gdy cena wspólnej waluty przekroczy 5 zł, ale Bank Gospodarstwa Krajowego zaczął sprzedawać euro wcześniej. I spadek złotego wyhamował. Kilka dni później wspólną słowną interwencję w obronie walut regionu przeprowadziły banki centralne Polski, Czech, Węgier i Rumunii. Podziałało" - przypomina "Gazeta Wyborcza".

W ciągu ostatniego roku złoty umocnił się o 24 proc. Ci, którzy chcą wiedzieć, co będzie dalej, powinni przypomnieć sobie żartobliwe porzekadło: "Na świętego Hieronima jest deszcz albo go ni ma". Prognozy dla złotego są równie rozbieżne. Ekonomiści pytani przez "Gazetę" przewidują, że w połowie roku euro będzie kosztowało od 3,65 do 4,25 zł!

Więcej w czwartkowym wydaniu "Gazety Wyborczej".

Reklama