Według kierownictwa Orlenu władze Polski i Litwy powinny zabiegać o wsparcie Komisji Europejskiej. Krystian Pater, dyrektor generalny Orlen Lietuva, litewskiej spółki Orlenu, na łamach tamtejszej prasy tłumaczy, że chodzi o to, by KE w swoich relacjach z Rosją poruszyła sprawę ropociągu Przyjaźń. Białoruski odcinek tej magistrali, który tłoczył ropę do Możejek, został zamknięty trzy lata temu. Od tego czasu litewska rafineria Orlenu pozbawiona jest ropy z rurociągu i musi sprowadzać ją tankowcami, a to kosztuje.
Według analityków nie ma jednak co liczyć na interwencję KE. – Logistyczny problem Orlenu to sprawa komercyjna, która powinna zostać załatwiona między spółkami, czyli polskim koncernem a Transnieftem, rosyjskim operatorem tego odcinka Przyjaźni – mówi Andrzej Szczęśniak, niezależny ekspert rynku.
Według niego KE nie podejmie się interwencji także z innego powodu. – Wstrzymanie dostaw do Możejek to sprawa techniczna, bowiem Rosjanie po zamknięciu ropociągu przeprowadzili badania, które wykazały ponad 1 tys. usterek na odcinku magistrali zaopatrującej Możejki. Rosjanie mają więc uzasadnienie – nitka ta była już stara i uszkodzona – twierdzi Andrzej Szczęśniak.
Jego zdaniem odwoływanie się Orlenu w tej sprawie do KE świadczy tylko o tym, że strona polska jest bezradna i nie ma nadziei na porozumienie z Rosjanami. – To sygnał, że możliwości porozumienia skończyły się; rozwiązanie tej sprawy na poziomie negocjacji nie jest już możliwe – uważa Andrzej Szczęśniak.
Reklama
Do KE zamierza zwrócić się również litewska spółka Orlenu. Chce ona jednak złożyć skargę na Koleje Litewskie. – Orlen Lietuva jest poszkodowana przez decyzje Kolei Litewskich, ponieważ te w 2008 roku rozebrały część torów na trasie umożliwiającej krótszy i tańszy transport paliw z Możejek na Łotwę – mówi Joanna Puskar z biura prasowego Orlenu. Twierdzi, że tego typu praktyki powodują ograniczenie konkurencji i faworyzowanie państwowych spółek litewskich. – Już od ponad półtora roku rozmawiamy o tym problemie z różnymi przedstawicielami litewskich władz i samych kolei. Bez skutku – dodaje.