FELIETON
Wielu analityków zadaje sobie pytania, jaka będzie obecna RPP. Analizują poglądy członków Rady na podstawie dorobku naukowego, publicystycznego oraz wypowiedzi i próbują przewidzieć wyniki głosowań nad zmianami stóp procentowych, a w obecnej kadencji również nad interwencjami walutowymi, które prawie na pewno wystąpią po wejściu Polski do ERM2, czyli do dwuletniej poczekalni przed przyjęciem do strefy euro. Jednak zanim napiszę o obecnej Radzie, warto spojrzeć na dwie poprzednie, ponieważ obie mają na koncie zarówno wielkie zasługi, jak i poważne błędy. Warto z tego wyciągnąć wnioski.
Rada pierwszej kadencji (1998 – 2004) stworzyła obecną strategię polityki pieniężnej opartą na bezpośrednim celu inflacyjnym oraz sprowadziła trwale inflację do niskiego poziomu. Po stronie minusów trzeba zapisać zbyt restrykcyjną politykę pieniężną – dwucyfrowe realne stopy procentowe – w okresie, gdy inflacja wynikała głównie ze wzrostu cen żywności i paliw, co doprowadziło do niepotrzebnego silnego spowolnienia gospodarczego i bezrobocia przekraczającego 20 proc.
Rada drugiej kadencji (2004 – 2010) dobrze poradziła sobie ze stabilizacją inflacji pomimo bardzo silnych szoków, jak potworna aprecjacja złotego po wejściu Polski do UE czy globalny kryzys finansowy i silne osłabienie złotego. Jednocześnie wstępne wyniki badań pokazują, że w tym okresie wahania produkcji w Polsce były mniejsze niż w innych krajach, co dobrze świadczy o jakości polityki pieniężnej. Poważnym błędem Rady drugiej kadencji było nieprzyjęcie rekomendacji, którą jako wiceprezes NBP przestawiłem razem z grupą ekonomistów NBP w styczniu 2005 r., o rozpoczęciu negocjacji z Komisją Europejską i EBC w celu wejścia Polski do ERM2. Gdybyśmy tę decyzję podjęli, to w drugiej połowie 2007 r. Polska spełniałaby wszystkie ekonomiczne kryteria członkostwa w strefie euro i po odpowiednich zmianach prawnych moglibyśmy przyjąć euro w styczniu 2008 r., prawdopodobnie po kursie zbliżonym do 4 zł. Niestety ta szansa została zaprzepaszczona i teraz Radę trzeciej kadencji czeka poważne wyzwanie.
Reklama
Wydawało się, że początki obecnej kadencji będą łatwe i nudne: inflacja w 2010 r. będzie się obniżała, trzeba tylko dobrze wybrać moment na rozpoczęcie serii stopniowych podwyżek stóp procentowych w dawkach po 25 punktów bazowych. A tymczasem mamy kryzys zadłużenia w Grecji i kilka kolejnych krajów (Hiszpania, Portugalia, Włochy, Irlandia), które mogą znaleźć się w podobnej sytuacji. Jeżeli Unii Europejskiej uda się zażegnać ten kryzys, to począwszy od 2011 r., rozpocznie się wzrost globalnej inflacji wynikającej ze wzrostu cen surowców i RPP będzie musiała zdecydować, w jakim stopniu reagować na ten wzrost stopami procentowymi. Jeżeli stopy zostaną podniesione zbyt wysoko,
wówczas może dojść do silnej aprecjacji złotego, zresztą już pojawiają się takie prognozy (niektóre mówią o kursie poniżej 3 zł za euro za kilka lat), co może oznaczać, że powtórzymy błąd Słowacji i wejdziemy do ERM2 i do euro ze zbyt mocnym kursem walutowym, a to zaszkodzi polskim eksporterom, a w skrajnym przypadku może doprowadzić wiele firm do bankructwa.
Członkostwo w ERM2 będzie znacznie poważniejszym wyzwaniem dla RPP, niż się dzisiaj wydaje, z dwóch powodów. Po pierwsze na podstawie analizy ścieżek zawodowych można ocenić, że kompetencje członków Rady w zakresie makroekonomii znacząco przewyższają kompetencje w zakresie funkcjonowania rynków finansowych. Co prawda decyzje dotyczące bieżącego realizowania operacji na rynkach finansowych należą do zarządu NBP (lub do prezesa/wiceprezesa upoważnionego przez zarząd), to jednak ramy tych działań wyznacza Rada. Szczególnie wielkim wyzwaniem będzie sytuacja, w której interwencje walutowe będą przynosiły duże straty finansowe. Taka sytuacja jest dosyć prawdopodobna i już miała miejsce w latach 90. Drugim problemem jest przyjęty styl komunikacji, gdy każdy członek RPP mówi mediom, co chce, najczęściej złapany w pół kroku na korytarzu w przerwie konferencji lub seminarium. Łatwo sobie wyobrazić, co będzie się działo na rynku walutowym po wejściu do ERM2, gdy zostanie utrzymana taka kakofonia głosów, i jednego dnia ktoś od niechcenia powie, że nie wyklucza decyzji o rewaluacji parytetu.
Jak widać, nie będzie łatwo. Jest jeszcze czas, żeby się przygotować do stawienia czoła opisanym wyzwaniom. Jeżeli chcemy skutecznie zdać test ERM2, to sposób komunikacji RPP z rynkami finansowymi musi ulec zmianie, a bank centralny musi pojawić się na rynku walutowym, aby zacząć zbierać doświadczenia. Ale najważniejsze jest zaufanie i dobra współpraca poszczególnych organów NBP.