– Kiedy byłem prezesem, federacja niemiecka za możliwość rozegrania meczu towarzyskiego życzyła sobie 800 tysięcy euro plus pięciogwiazdkowy hotel i opłaty za 50-osobową delegację w klasie biznes. Taki był standard – powiedział nam Michał Listkiewicz.
Jednak czasy się zmieniły. Możliwe, że w sumie za mecze z Francją, Włochami, Holandią i Niemcami nie będzie trzeba zapłacić więcej niż 2 mln euro. Kwota nie jest jeszcze ustalona, ponieważ nie zostały podpisane szczegółowe umowy. Jednak już wiadomo, że koszty będą o wiele mniejsze niż na przykład dwa, trzy lata temu. Nie tylko przez kryzys. Niedawno Hiszpanie, z którymi zagramy w czerwcu, dostali ofertę rozegrania meczu z Chińczykami, opiewającą na 1,5 mln euro. – Azjatyckie federacje są w stanie płacić takie pieniądze. My zaczynamy negocjacje od znacznie mniejszej kwoty dzięki Euro 2012 – powiedział nam Konrad Paśniewski z firmy SportFive.

Argentyna życzy sobie 1,5 mln

– Nie łatwo ściągnąć do nas czołowe drużyny świata, ale i tak jest łatwiej niż kiedykolwiek. Wiele drużyn będzie chciało przyjechać do Polski i zagrać towarzysko z gospodarzem turnieju, poznać płytę, stadion – dodaje w rozmowie z DGP Andrzej Placzyński, prezes firmy SportFive. – Drogie są drużyny z Ameryki Południowej, które nie patrzą na Euro 2012, jak Brazylia i Argentyna. One zarabiają pieniądze. Życzą sobie 1 – 1,5 mln euro za mecz. Mogliśmy zagrać z Argentyną, ale gdybyśmy wyszli potem na zero, to byłoby dobrze. Wielokrotnie kalkulowaliśmy, czyby się to opłacało. Raczej byśmy stracili. Nie ma sensu grać tylko po to, aby sprawić sobie frajdę. Polska do tej pory tak na dobrą sprawę nie miała gdzie występować. Rozgrywaliśmy spotkania głównie na Stadionie Śląskim, gdzie z frekwencją było różnie. A jak będą nowe stadiony, to będzie też można na takich wydarzeniach zarabiać.
Włosi i Holendrzy są o wiele tańsi niż Argentyńczycy. – Ściągnięcie Francuzów też nie będzie się wiązać z jakimś oszałamiającym wydatkiem. Niemcy? Również niezbyt duży koszt, na pewno nie taki, o jakim kiedyś się mówiło – uważa Placzyński. – Jest to związane z porozumieniem o współpracy między PZPN a niemiecką federacją, które zostało niedawno podpisane.
Mniejsze koszty zakontraktowania takiego rywala jak Niemcy wiążą się również z wymianą praw telewizyjnych (DFB sprzedaje je w swoim kraju) oraz zasadą mecz plus rewanż. – Obecnie prawa telewizyjne są oddawane rywalom od ręki. To normalne. Jednak rywal oczekuje również produkcji podwójnego sygnału – inne reklamy u nas, a inne u nich, inny sygnał, standaryzacja i tak dalej – twierdzi Paśniewski.

W Krakowie też będą gwiazdy

Oczywiście wszystkie koszty pobytu, przelotu i zakwaterowania pokrywa strona zapraszająca. – Standardem jest nocleg do czterech dni w hotelu najwyższej klasy czy zorganizowanie treningów. Poza tym federacje umawiają się na opłatę, czyli tzw. „fee”. Wszystko odbywa się według zasady: przyjedźcie do nas, zagwarantujemy wam odpowiednie warunki i jeszcze dopłacimy 300 – 500 tysięcy euro – dodaje Paśniewski. – Idealny układ to oczywiście mecz i rewanż. Łatwiej się wtedy negocjuje.
Z Francją lub Holandią zagramy jesienią, na otwarcie stadionu w Poznaniu. Niemcy prawdopodobnie nas zaszczycą w 2011 r. w Warszawie, na inauguracji Stadionu Narodowego. – W 2011 r. zamierzamy zorganizować jeszcze więcej meczów z klasowymi rywalami, być może nawet w formie turnieju. Chcielibyśmy rozegrać dwa turnieje po trzy mecze, korzystając nie tylko z tych stadionów, które są oficjalnymi arenami Euro 2012, ale też obiektów rezerwowych. Czyli Chorzów i Kraków też mogą mieć u siebie dobre drużyny – mówi Placzyński.
Kto wybiera rywali? – Trener Smuda. Chce grać z najlepszymi i będzie grać z najlepszymi – uważa prezes SportFive. – Beenhakker i jego sztab mieli nieco inną strategię. Decydowali o przeciwnikach, którzy w pewnym sensie odpowiadali naszym ówczesnym rywalom w grupie eliminacyjnej.
Wielkie przedsięwzięcie, dzięki któremu na meczach w Polsce w ciągu niespełna dwóch lat pojawi się w sumie więcej gwiazd niż w ostatnim dziesięcioleciu, organizowane jest nie tylko dla selekcjonera czy władz miast chcących się pochwalić nowymi stadionami. To również dobra karta przetargowa dla samej SportFive, która chce dobrze sprzedać prawa do pokazywania meczów biało-czerwonych.

PZPN na pewno nie straci

– Wydatki? Zwrócą się. Prawa telewizyjne zostaną sprzedane. Nie wiadomo jeszcze, kto pokaże mecze na nowych stadionach. Do 30 lipca wszystkie spotkania pokazuje telewizja publiczna. Co będzie potem? Wysłaliśmy już zawiadomienia do stacji telewizyjnych, że rozpoczynamy przetarg. Po najbliższym meczu z Bułgarią dojdzie do pierwszych konkretnych rozmów – mówi nam Placzyński.
SportFive planuje od razu sprzedać prawa do spotkań Polaków zarówno tych przed Euro 2012, jak i podczas eliminacji MŚ w 2014 r. – Związek na pewno na tym nie straci – dodaje Placzyński. – PZPN podpisał z nami umowę agencyjną. Nie musi się martwić o przyszłość, bo ma zapisaną stałą kwotę, którą musimy mu płacić. A jak zarobimy coś ponadto, to się dzielimy.
ikona lupy />
Polska zagra z Niemcami w przyszłym roku, na inaugurację Stadionu Narodowego Fot. AP / DGP