Przedsiębiorstwa te wprowadzają jednak innowacje, usprawniając procesy zarządzania, dostosowując organizację firmy do aktualnej sytuacji rynkowej, poprawiając jakość swoich wyrobów i szukając dla siebie nowych nisz rynkowych.
Te osiągnięcia są jednak, niestety, z reguły ignorowane, a małe firmy mają poważne trudności w uzyskaniu unijnych dotacji na nowe rozwiązania. Programy wspólnotowe wspierające innowacyjność są właściwie poza zasięgiem większości polskich mikro i małych firm. Przy krajowym wsparciu innowacje definiuje się najczęściej bardzo wąsko, a wyśrubowane dolne progi kwoty wsparcia właściwie automatycznie wykluczają MSP z możliwości ubiegania się o pomoc finansową. Z kolei w programach regionalnych na bezpośrednie wsparcie przedsiębiorstw przeznacza się bardzo małe środki w porównaniu do funduszy kierowanych na inne cele. Małym firmom trudno też sprostać wymogowi, aby ich innowacje były pionierskie w skali kraju, Unii, a tym bardziej świata.
Tymczasem każdy krok do przodu dla przedsiębiorstwa to korzyść nie tylko dla niego samego, ale i całej gospodarki i rynku pracy. Jeśli programy wsparcia mają rzeczywiście poprzez finansowanie innowacyjności działać na rzecz rozwoju całej unijnej gospodarki, a nie tylko wąskiej grupy wielkich korporacji, muszą brać pod uwagę stan i potencjał rozwoju konkretnych firm. Nie można przecież wymagać od małych przedsiębiorstw, by na samym wejściu były równorzędnym konkurentem dla światowych potentatów.
Nie chodzi tu oczywiście o bagatelizowanie znaczenia innowacji technologicznych. We współczesnej globalnej gospodarce są one jednym z elementów sukcesu. Ale jako przedsiębiorca doskonale wiem, że nie tylko nowe technologie decydują o powodzeniu w biznesie. Jakość, dbałość o relacje z klientami, przywiązanie do tradycji to czynniki równie ważne, a czasem nawet ważniejsze. O sukcesie polskiej czy unijnej gospodarki nie zdecyduje przecież ilość tak czy inaczej zdefiniowanych innowacji, ale twarde liczby: zyski firm, liczba oferowanych miejsc pracy czy wzrost PKB.
Reklama
Sięgając do strategii lizbońskiej, dokumentu przedstawiającego wizję rozwoju UE w XXI wieku, nie da się nie zauważyć, że innowacyjność jest tam jednym z najczęściej używanych haseł. To właśnie ona ma być receptą na sukces europejskiej gospodarki. Warto jednak zaznaczyć, że tylko około 1 proc. polskich przedsiębiorstw postrzega innowacje jako źródło przyszłej przewagi konkurencyjnej. Przeniesienie założeń lizbońskiego dokumentu do świadomości przedsiębiorców będzie zatem w praktyce jednym z najważniejszych wyzwań stojących przed instytucjami unijnymi.
Europejska gospodarka nigdy nie będzie innowacyjna, jeśli nie będzie się pamiętać o ogromnym potencjale tkwiącym w mikro i małych firmach. One cały czas się rozwijają i warto, aby ich wysiłek był doceniany na poziomie unijnym i narodowym przy tworzeniu rozwiązań prawnych i finansowych, które mają stymulować innowacyjność.