WIG20 po wzroście o ok. 2 proc. znalazł się w okolicach 2550 pkt - ostatni raz tak wysoko znajdował się na początku września 2008 roku - przed upadkiem Lehman Brothers. WIG znalazł się na poziomie najwyższym od czerwca 2008 roku (ponieważ jest wspomagany także wzrostem cen akcji małych i średnich spółek, które w ostatnich miesiącach zachowywały się lepiej niż blue chips).

Zwyżka na GPW została potwierdzona obrotami, które okazały się nieco wyższe niż dzień wcześniej, choć wciąż zbyt małe by uznać, że w zakupy zaangażowany jest naprawdę duży kapitał. Nie mniej trend wzrostowy został kolejny raz potwierdzony mimo istniejących obaw o zasadność wzrostu cen akcji. Zwyżkom sprzyjały dzisiejsze publikacje makro. Indeksy PMI dla sektora przemysłu okazały się w większości europejskich krajów wyższe niż oczekiwano (ale w Polsce niższe), podobnie jak indeks ISM dla sektora produkcji w Stanach. Liczba wniosków o zasiłki dla bezrobotnych spadła w USA do 439 tys. (z 445 tys. przed tygodniem), zatem dzisiejsza seria danych podziałała kojąco na inwestorów.

Dobre nastroje widoczne były także na innych parkietach europejskich - BUX zyskiwał nawet 3 proc. ok. 16:20, choć nie wszędzie szczyty ze stycznia zostały pobite (wyraźnie z tyłu pozostaje paryski CAC40). Dzięki dobrym danym po godzinie notowań Dow Jones zyskiwał niemal 1 proc. podnosząc szczyt hossy o kolejne punkty.

Na rynku walutowym po silnych wahaniach kurs euro nie zmienił relacji do dolara, u nas natomiast dolar spadł do 2,84 PLN, a euro poniżej 3,84 PLN. Wspólna waluta jest najtańsza w relacji do złotego od początku grudnia 2008 roku. Notowania franka nie zmieniły wartości wobec złotego, co jest wypadkową siły naszej waluty, ale także wzrostu kursu franka wobec euro. Cena ropy w NY sięgnęła dziś 85 dolarów za baryłkę, po wzroście o 1,7 proc., to jest do poziomu najwyższego od października 2008 roku. O 1 proc. wzrosły także notowania złota, a o 0,6 proc. miedzi.

Reklama

Jedynym rynkiem, który tracił dziś na wartości, były amerykańskie obligacje. Można się domyślać, że część inwestorów ucieka z długu amerykańskiego rządu, a pozyskaną gotówkę lokuje na innych rynkach, co tłumaczyłoby wzrosty na rynkach akcji czy surowców na dzień przed publikacją danych z amerykańskiego rynku pracy. Jednocześnie warto odnotować wzrost cen obligacji niemieckich - inwestorzy poszukują bezpiecznej przystani dla swoich pieniędzy w tych dniach i jak się zdaje z większą niż dotąd starannością przyglądają się sytuacji budżetowej państw, w których obligacje lokują pieniądze. Złoty może więc zyskać na tym "due-dilligence", ponieważ sytuacja budżetowa Polski nie jest obecnie przedmiotem obaw.