Już od końca lat 90-tych kolejne rządy rozpisywały przetargi na nowe samoloty dla 36. specpułku. Nie doczekały się one jednak realizacji. Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że z nieznanych powodów unieważniano je lub odkładano ich wykonanie. Tymczasem eksperci wojskowi ostrzegali, że używanie wyeksploatowanych maszyn rodzi poważne ryzyko dla bezpieczeństwa najważniejszych osób w państwie.

36. Pułk Lotnictwa Transportowego obsługujący loty VIP-ów dysponuje czterema średniodystansowymi jakami 40, wysłużonym długodystansowym tupolewem Tu-154, który obecnie przechodzi remont w Rosji, trzema pasażerskimi M-28 Bryza z PZL Mielec oraz dwunastoma śmigłowcami, z których jedynie cztery mogą przewozić prezydenta lub premiera - wylicza "Rzeczpospolita".

Największa presja na konieczność wymiany samolotów 36. specpułku była wywierana po awaryjnym lądowaniu śmigłowca Mi-8 z premierem Millerem na pokładzie w 2003 r. Wtedy też rozpoczęły się najpoważniejsze prace nad modernizacją rządowej floty.

Przetarg na nowe samoloty rozpisał rząd PIS, został jednak odwołany. Po objęciu stanowiska premiera przez Donalda Tuska, zapadła decyzja o zaniechaniu zakupu nowych maszyn. Tusk stwierdził, że zarówno prezydent, jak i premier powinni latać wyczarterowanymi samolotami, a urzędnicy - rejsowymi. "Rzeczpospolita" dowiedziała się, ze obecnie trwają prace nad nowym przetargiem na VIP-owskie samoloty.

Reklama

Więcej: "Rzeczpospolita"