Obserwator Finansowy: Jak kryzys w Grecji i kłopoty innych państw, takich jak Portugalia czy Hiszpania, zmienią strefę euro?

Daniel Gros: Z pewnością przestanie być klubem staroświeckich dżentelmenów, którzy zakładają, że w ich gronie wszyscy są honorowi i dotrzymują raz danych obietnic – członkowie strefy euro stosują się do zapisów Paktu Stabilizacji i Rozwoju, który ogranicza wysokość deficytu budżetowego i długu.

Wielu europejskim politykom nie mieściło się w głowie, że – oględnie mówiąc – można mijać się z prawdą. A tak robiła Grecja, ukrywając prawdziwy poziom deficytu budżetowego. Pewnie dlatego UE nie miała nigdy planu B, bo z założenia nie był potrzebny. A tu się nagle okazało, że są jakieś kraje, które zachowują się niedżentelmeńsko, a ich obywatele w dodatku wychodzą na ulice i nie chcą się zgodzić na oszczędności. To koniec klubu dżentelmenów.

Bez względu na scenariusz, który się zrealizuje, można chyba przyjąć, że i tak euroland się zmieni. Wprawdzie José Manuel Barroso zapewniał w piątek, że nie ma mowy o wykluczeniu Grecji z eurolandu, ale np. politycy niemieckiej CSU takie postulaty zaczynają zgłaszać. Może strefa euro zostanie ograniczona do grona najbogatszych krajów?

Reklama

Gdyby udało się jednak opanować sytuację w Grecji, to politycy dojdą do wniosku, że nie ma potrzeby, żeby cokolwiek zmieniać w strukturze strefy euro. Z pewnością jednak będą niezwykle ostrożni w przyjmowaniu do eurolandu nowych członków, nawet tych legitymujących się świetnymi wynikami gospodarczymi, bo przecież wskaźniki mogą się zawsze zmienić. Także Polsce będzie trudniej wejść do strefy euro, właśnie ze względu na uwarunkowania polityczne.

Nie sądzę natomiast, że ktokolwiek będzie kogoś wykluczał z unii monetarnej. Tak jak już mówiłem, to najwyżej poszczególne kraje mogą skazać się na wykluczenie przez swoje zachowanie. Co wcale notabene nie oznacza, że w takiej sytuacji znajdą się wyłącznie biedniejsze kraje Unii. Przecież dziś np. Hiszpania, której rating ostatnio obniżono, jest bogatsza od Włoch. Chociaż trzeba przyznać, że problemy, jakie sprawia Grecja, jeden z najbiedniejszych krajów UE, mogą się stać źródłem uprzedzeń w stosunku do innych biednych członków Unii, którym z tego względu trudniej będzie dołączyć do strefy euro. Takie uprzedzenia właściwie już istnieją.

Pełny artykuł: "Koniec świata eurodżentelmenów"