Druga tura wyborów na Węgrzech, która odbyła się w niedzielę, 25 kwietnia, potwierdziła przewidywania sondaży. Na scenie politycznej naszych południowych sąsiadów nastąpiło bezprecedensowe przesunięcie na prawo. Po raz pierwszy od 20 lat jedna partia zdobyła przewagę, pozwalającą nie tylko na samodzielne rządzenie, lecz także na zmianę konstytucji.
Miażdżąca wygrana w węgierskich wyborach prawicowej partii Fidesz nie wywarła większego wrażenia na rynkach finansowych. Może dlatego, że od dawna była przewidywana przez ośrodki badania opinii publicznej. 26 kwietnia, dzień po drugiej turze wyborów, jedna z wielkich firm ratingowych, Standard & Poor’s Ratings Services oświadczyła, że wyniki wyborów nie wpłyną na ocenę przyznawaną temu krajowi. W marcu ubiegłego roku, gdy kryzys finansowy zmusił Węgry do sięgnięcia po pomoc MFW, S&P obniżył rating węgierskiego długu długoterminowego z BBB do BBB-, czyli tylko jeden szczebel powyżej poziomu „obligacji śmieciowych”. Ale zdaniem ekspertów S&P perspektywy węgierskiej gospodarki (a tym samym wiarygodność Węgier jako dłużnika) są stabilne.
Jesteśmy suwerenni
Komentatorzy finansowi podkreślają, że zdobyta przez umiarkowaną prawicę konstytucyjna większość w parlamencie umożliwi wprowadzenie niepopularnych reform, ograniczających wydatki budżetu i porządkujących finanse samorządów. Z drugiej strony pojawiają się pytania, czy Fidesz, który podczas rządów w latach 1998-2002 niewiele zrobił dla naprawy finansów, tym razem zdecyduje się na reformy. Istnieją też uzasadnione obawy, że nowy premier Viktor Orbán rozluźni politykę fiskalną, którą wprowadził pod naciskiem MFW i Unii Europejskiej jego poprzednik Gordon Bajnai.
Orbán podkreśla konieczność prowadzenia przez Węgry polityki suwerennej, nawet jeśli nie spodoba się to międzynarodowym i europejskim instytucjom. Fidesz ma zresztą silną opozycję po prawej (to znaczy nacjonalistycznej) stronie. Nacjonalistyczny Jobbik, czyli Ruch na rzecz Lepszych Węgier, zajął w wyborach trzecie miejsce, nieznacznie ustępując rządzącym od ośmiu lat socjalistom. Aby nie dopuścić do dalszego przesuwania się wyborców w stronę nacjonalistów, Orbán przejmuje ich retorykę.
„Nie podlegamy ani MFW, ani Unii Europejskiej” – oświadczył zaraz po ogłoszeniu wyniku drugiej tury. „Skoro otrzymaliśmy od nich pomoc, powinniśmy renegocjować jej warunki i tak właśnie zrobimy. Nie podporządkujemy się dyktatowi, lecz wprowadzimy program gospodarczy, dzięki któremu będziemy traktowani przez międzynarodowe instytucje w sposób partnerski.”
Oskarża też poprzedników o prowadzenie krótkowzrocznej polityki gospodarczej i ukrywanie rzeczywistych problemów. Jednym ze sposobów obniżenia deficytu budżetowego było przesunięcie części środków z II do I filara emerytalnego. Nawiasem mówiąc, podobną operację proponował w Polsce minister finansów. Posunięcie takie poprawia bieżącą sytuację budżetu, ale w gruncie rzeczy odsuwa tylko problemy na później.
Pełny artykuł Witolda Gadomskiego: "Orbán będzie reformował czy utrwalał władzę?"