Obserwator Finansowy: Panie Profesorze, co stało się, że strefa euro ledwo dyszy? Wygląda na to, że Pan nie przewidział obecnych trudności.

Robert Mundell: Problem polega na frywolnym stosunku do deficytów budżetowych. Trzyprocentowy próg deficytu miał być akceptowany w wyjątkowych sytuacjach, w okresach bardzo szybkiego wzrostu, a stał się normą, niezależnie od cykli koniunkturalnych. Trzeba więc powrócić do pierwotnych założeń. Zmniejszyć w ciągu kilku miesięcy dziury budżetowe – to nieodzowne. W niektórych krajach deficyt przekroczył 10 proc. PKB i tam musi zostać zbity najpierw poniżej 4 proc., a później jeszcze niżej. Trend ciągłego zmniejszania dziury budżetowej musi być potwierdzony, bo to jest podstawa odbudowy wiarygodności kredytowej państw.

Czy gospodarka polska – gdyby należała już do strefy – ucierpiałaby w kryzysie, pewnie nie tak jak grecka, ale jednak boleśnie? Zdaniem naszych ekspertów skorzystaliśmy na pozostaniu poza obszarem euro.

To nie jest takie oczywiste. Kraje podobne do Polski, Słowenia i Słowacja, są w strefie euro i wcale nie jest pewne, że stała się im krzywda z tego powodu. Pod wieloma względami skorzystały na przyjęciu euro – nie były narażone na spekulację kursem walutowym, mają większą stabilność przepływów kapitałowych.

Reklama

Jak Pan ocenia europejski pakiet ratunkowy, uzgodniony 10 maja?

Porozumienie rodziło się w wielkich bólach, ale w tym szaleństwie jest metoda. Gdyby pakiet został uzgodniony szybciej, nie nastąpiłoby zaostrzenie polityki budżetowej w zagrożonych krajach. Grecja, Hiszpania i nawet Włochy postawione przed ścianą podjęły szybko decyzje o zmniejszeniu swoich deficytów budżetowych. Nie jestem pewien, czy są to kroki wystarczające. Kiedy przyglądałem się sytuacji w Grecji, byłem zaszokowany, jak wiele wydatków, które powinny być obcięte, pozostało nienaruszonych. Grecja stoi przed perspektywą restrukturyzacji swojego zadłużenia. Myślę, że ryzyko upadku tego kraju w ciągu najbliższych 5 lat wynosi co najmniej 40 proc.

Jaką radę dałby Pan decydentom w Polsce – powinniśmy się spieszyć z przyjęciem euro, czy nie?

Być w strefie euro to jest plus dla gospodarki. Ale akcesja w środku kryzysu nie jest najlepszym pomysłem. Pracujcie nad tym, żeby być gotowi na przyjęcie wspólnej waluty, kiedy skończy się niepewność.

Bez względu na to, kiedy Polska zechce włączyć się do strefy, musi mieć zachowaną równowagę fiskalną. Nie powinniście się bardziej zadłużać. Poziom 60 proc. PKB zadłużenia to maksimum. Im wyższy dług, tym mniejsza zdolność kredytowa, której możecie potrzebować, gdy zdarzy się coś niespodziewanego. Włochy mają w tej chwili 115 proc.

Pełny artykuł: Pogłoski o śmierci euro są przedwczesne