ROZMOWA
JERZY DUDAŁA*:
Czego należy się obawiać, jeżeli chodzi o przyszłość polskiego górnictwa?
MAREK SZCZEPAŃSKI**:
Reklama
Od lat jako socjolog bacznie przyglądam się górnictwu. I gdybym miał obecnie opisać jego przyszłość na podstawie rządowych koncepcji, to nie potrafiłbym zarysować ścieżki dalszego rozwoju tej tak istotnej branży. Nie wiemy, jak będzie się w przyszłości przedstawiać konkurencyjność polskiego węgla, nie wiemy, co dalej z prywatyzacją. Mówi się, że Katowicki Holding Węglowy i Jastrzębska Spółka Węglowa mają być prywatyzowane poprzez giełdę. Ale mówi się o tym od lat. A zatem przyszłość tej branży pozostaje niejasna.
A górnictwo zasługuje na bardzo wnikliwą analizę. Oczekiwałbym prac nad docelowym modelem górnictwa. Trzeba też zdawać sobie sprawę z tego, że mogą się zdarzyć sytuacje nieprzewidziane, że może dojść na przykład do dekoniunktury na rynku węgla.
Australijczycy będą potrzebować górników do pracy w tamtejszych kopalniach. To też taki temat zastępczy czy zasługujący na uwagę?
Już kiedyś mówiono, że polscy górnicy będą wyjeżdżać do pracy na Alaskę. Potem mieli emigrować do Czech. Zdecydowana większość z nich pozostała jednak na miejscu. Nie wykluczałbym tego, że jakaś niewielka grupa poleci do Australii. Ale to będzie dotyczyło niewielu osób. Nie ulegajmy mitom, tylko myślmy o tym, jak górnictwo ma funkcjonować w Polsce.
Górnictwo to nadal znaczący pracodawca w Polsce, o czym niektórzy jakby nie chcieli pamiętać. W sektorze węglowym zatrudnionych mamy ok. 115 tysięcy osób. Poza tym górnictwo to również sieć kooperantów oraz niepracujące żony górników i dzieci. To górnictwo daje dziś pracę około 500 tys. osób. To niebagatelna liczba.
Czy z górnictwem jest tak źle, jak to przedstawiają związki zawodowe?
Nie jest oczywiście ani tak źle, jak twierdzą związkowcy, ani tak dobrze, jak przedstawia to rząd. W kryzysie górnictwo nie najgorzej potrafiło się odnaleźć. Natomiast wyniki prognozowane na 2010 rok są złe i nie napawają optymizmem. Jeszcze niedawno Kompania Węglowa prognozowała stratę na koniec 2010 roku.
Koncern Emami z Indii chciałby wybudować w Polsce dużą kopalnię węgla koksowego. To dobra wiadomość?
Z zainteresowaniem śledzę ekspansję Hindusów. To znaczący w świecie producent węgla. Ale Hindusi są też ekspansywni w nauce. Nie miałbym nic przeciwko temu, by pojawili się na polskim rynku węgla. Pod warunkiem że będą działać na takich samych warunkach co polscy producenci węgla, a nie na zasadach preferencyjnych.
Czy może być tak, że ta inwestycja nie dojdzie do skutku, bo będzie się Hindusom rzucać kłody pod nogi?
Taki scenariusz jest możliwy. Może wynikać z różnych powodów, w tym z lęku przed konkurencją. Z całą pewnością górnicze związki zawodowe zabiorą głos w tej sprawie.
Na pewno też pojawi się niepokój związany z tym, że dzięki tej inwestycji ArcelorMittal będzie mógł w przyszłości wejść na polski rynek węgla koksowego.
**Marek Stanisław Szczepański
profesor, socjolog, były dyrektor Instytutu Socjologii Uniwersytetu Śląskiego
ikona lupy />
Marek Szczepański Fot. Tomasz Jodłowski / DGP