ROZMOWA

PIOTR WŁOCZYK:

Gospodarki państw Ameryki Łacińskiej błyskawicznie wychodzą z kryzysu. Czym można to tłumaczyć w przypadku Peru?

Reklama

PEDRO PABLO KUCZYNSKI*:

Wzrost gospodarczy ostro ciągnie budownictwo i usługi – co tydzień otwiera się u nas jeden nowy supermarket. Nie bez znaczenia jest też niska inflacja i wyjątkowo dobry stan finansów publicznych. Przy naszej małej, lecz bardzo otwartej gospodarce, ze stosunkowo niskimi cłami, rozwijamy się bardzo blisko naszego maksymalnego potencjału, który przez najbliższe 10 lat wynosić będzie 8 proc. PKB rocznie.

Na ile pańskim zdaniem rozwój Ameryki Południowej jest powiązany z wynikami Chin, które są mocno obecne w regionie?

Chiny mają przed sobą w perspektywie 10 – 15 lat bardzo silnego wzrostu gospodarczego. Dzięki temu Brazylia i Argentyna – które eksportują żywność, a także Peru – eksportujące surowce mineralne, mogą spokojnie patrzeć w przyszłość.

W przetrwaniu kryzysu pomógł też stosunkowo dobry stan finansów publicznych.

Tak, długi zostały bardzo poważnie zredukowane, i to zarówno naturalnie – dzięki wzrostowi gospodarczemu, a także przez działania rządów. I tak na przykład w Peru 10 lat temu dług publiczny wynosił 55 proc. PKB, dziś to 24 proc. Dzięki temu mamy niskie koszty obsługi zaciągniętych pożyczek. Zostaje więc nam więcej pieniędzy na stymulowanie gospodarki.

Czy ten wzrost da się utrzymać na dłuższą metę?

W przeszłości odpowiedź brzmiałaby nie. Teraz jednak szansa na utrzymanie tego tempa jest duża. Wiele będzie zależało od wyników październikowych wyborów w największym kraju kontynentu – Brazylii. Jeżeli władza pozostanie w rękach obecnie rządzących, kraj ten będzie się rozwijać w tempie 5 proc. PKB rocznie. Moim zdaniem Brazylia rozwija się poniżej swoich możliwości, bo jej gospodarka stale powinna rosnąć w tempie 7 procent. Jedynym powodem, dla którego nie udaje się tego osiągnąć, jest protekcjonizm. Podobny problem ma Meksyk.

*Pedro Pablo Kuczynski, premier Peru w latach 2005 – 2006, a wcześniej minister finansów