Bardzo dobre dane zanotowano również u naszych sąsiadów. I co najważniejsze, Niemcy znów eksportują na potęgę, co jest prawdopodobnie główną przyczyną ożywienia produkcyjnego w naszym regionie.
Po pierwszej połowie 2010 roku dobrze jest ocenić, jak wygląda sytuacja makro w porównaniu z prognozami tworzonymi na ten okres rok temu. Widać, że znacznie gorzej idą inwestycje. Podobnie rzecz ma się z kredytami dla przedsiębiorstw, które wciąż notują ujemną dynamikę. Nie uważam, aby obecnie wciąż ujemna dynamika inwestycji prywatnych była pochodną ograniczeń po stronie podaży kredytów przez banki. Jest odwrotnie – to głównie ostrożność przedsiębiorców powoduje, że projekty inwestycyjne są wstrzymywane. Przy tak wysokiej niepewności co do przyszłości nie można się temu dziwić. I chodzi tu przede wszystkim o niepewność zewnętrzną, której najlepszą miarą jest zmienność na rynku złotego. To ta bardziej pesymistyczna strona medalu.
Pozytywna strona modelu jest taka, że w tym roku po raz kolejny zaskoczy nas prawdopodobnie eksport netto. Dynamika polskiego eksportu jest bardzo przyzwoita, a poziom eksportu zbliża się powoli do rekordów zanotowanych przed kryzysem. Mając na uwadze wysoką korelację pomiędzy polskim eksportem i eksportem niemieckim, można być optymistą na drugą połowę roku. Co ciekawe, w ostatnim okresie niemiecki eksport znacznie przyspieszył w kierunku... chińskim. Jest to pierwszy widoczny skutek słabszego euro, również do waluty chińskiej, która jest powiązana z dolarem. Dlatego też spodziewam się pozytywnej niespodzianki po stronie polskiego eksportu, który również zyskuje na słabym złotym w stosunku do euro, dając wyższą zyskowność eksporterom w złotych. Dlatego też wciąż wydaje się prawdopodobne uzyskanie dynamiki wzrostu gospodarczego w Polsce powyżej 3 proc. w tym roku, w innej strukturze niż wcześniej oczekiwano.
W najbliższym czasie wraz ze spadającym powoli bezrobociem spodziewać się można spadku złych kredytów w portfelach banków. Taka zależność pomiędzy tymi dwoma czynnikami była silna, nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach Europy. I jest to logiczne, że wraz z mniejszą liczbą bezrobotnych rosną spłaty kredytów konsumpcyjnych. W przypadku złych kredytów korporacyjnych trudniej znaleźć tak silną zależność. Najsilniejsza korelacja wiąże poziom złych kredytów korporacyjnych z poziomem inwestycji. Im wyższa dynamika inwestycji, tym niższy poziom złych kredytów. Tak naprawdę jest to pochodna cyklu koniunkturalnego
Reklama
– przedsiębiorstwa inwestują wtedy, gdy poziom wykorzystania mocy wytwórczych jest wysoki, a perspektywy popytu dobre. Wygląda na to, że wciąż nie jesteśmy na tym etapie cyklu koniunkturalnego i jeszcze kilka kwartałów na ten moment będziemy musieli poczekać.
Tak czy inaczej jest w miarę optymistycznie. Hiszpanie, którzy zdobyli mistrzostwo świata, mają wyjątkowo trudną sytuację gospodarczą, z 20-proc. bezrobociem i ryzykiem kryzysu finansowego. Bardzo im się przyda fala optymizmu. Niemcom ze względu na słabe euro i konkurencyjny eksport wystarczy to trzecie miejsce. Nasza sytuacja gospodarcza jest wciąż jedną z najbardziej optymistycznych w Europie. To chyba najlepsze pocieszenie, skoro w mundialu nawet nie uczestniczyliśmy.