Dlatego tak ważne są wszelkie działania zwiększające przejrzystość systemu finansowego. Przeprowadzone testy warunków skrajnych (tzw. stress testy) wykazały, że siedem banków testów nie zdało, a kolejnych 12 ledwo zaliczyło. Pomimo wszelkich zastrzeżeń co do metodologii, a w szczególności co do surowości przyjętych założeń, publikacja testów powinna być bardzo orzeźwiająca dla nastrojów na rynkach europejskich. Poszczególne nadzory finansowe państw członkowskich nie zaakceptują faktu, iż niektóre z nadzorowanych przez nie banków ledwo test zaliczyły. Dokapitalizowanie powinno dotyczyć wszystkich tych banków, w których współczynnik adekwatności kapitałowej znalazł się poniżej 8 proc., co będzie już niedługo nowym wymogiem wprowadzonym przez Komitet Bazylejski.
Jedyny polski bank, jaki brał udział w stress teście, wypadł rewelacyjnie. Co ważniejsze, ostatnie dane z polskiej gospodarki zaskakują pozytywnie. Stoi to jakby w sprzeczności z ostatnimi trendami europejskimi. Nasuwa się pytanie, dlaczego tak się dzieje. Zacznijmy od produkcji przemysłowej. Dane za maj i czerwiec zaskoczyły wysokimi wzrostami na poziomie rzędu 11 – 12 proc. w skali rocznej po wyeliminowaniu czynników sezonowych. Dane wskazują na silny wzrost produkcji przemysłowej w działach eksportowych, co wiąże się z bardzo dobrymi wynikami polskiego eksportu, no i przede wszystkim z dobrą koniunkturą w niemieckim eksporcie. Wysoka dynamika produkcji przemysłowej jest istotna ze względu na to, że szybko rosnąca produkcja zwiększa wykorzystanie mocy produkcyjnych, które obecnie znajduje się na poziomie ok. 6 punktów procentowych i jest niższe niż przed kryzysem. Im wyższe wykorzystanie mocy, tym większe prawdopodobieństwo wzrostu inwestycji w przedsiębiorstwach, które chcąc produkować więcej, będą musiały zwiększyć swe możliwości produkcyjne. Potwierdzają to dane o produkcji budowlanej, która rosła w maju i w czerwcu po wyeliminowaniu czynników sezonowych o blisko 1,5 proc. rocznie.
Czynniki zewnętrzne jednak nie wystarczą, aby utrzymać stabilny wzrost gospodarczy w dłuższym okresie. Dlatego też cieszą lepsze od spodziewanych wyniki sprzedaży detalicznej, która w ostatnich miesiącach rosła po odsezonowaniu ok. 4 – 5 proc. Dane te wskazują na przyrost możliwości konsumpcyjnych Polaków związany z realnym wzrostem płac i powoli rosnącym zatrudnieniem. Ta seria pozytywnych danych nie powinna jednak wywoływać nadmiernego optymizmu. To sygnały wskazujące na wstępną fazę ożywienia gospodarczego, które w każdej chwili może zostać zachwiane poprzez czynniki zewnętrzne. W najbardziej dziś prawdopodobnym scenariuszu należy się spodziewać powolnego wchodzenia na ścieżkę wzrostu przez najważniejsze kraje Unii Europejskiej, a także USA. Jednak wciąż nie można zupełnie wykluczać scenariusza, w którym dynamika wzrostu gospodarczego znów wyhamowuje i nabierze kształtu litery W. Obstawiam jednak, że tak nie będzie.