„Obserwator Finansowy”: Pewnie Pan powie – jak większość ekonomistów – że zeszłotygodniowe rządowe propozycje zwiększenia VAT nie są wystarczające i że za rok problem znowu wróci.

Witold Orłowski: Oczywiście w jakiejś mierze to prawda. Ale – w odróżnieniu od większości krytycznie nastawionych ekonomistów – uznaję, że są rzeczy, które rząd jest w stanie zrobić na krótką metę, i takie, które można zrobić dopiero w ramach programu wieloletniego, bo wymagają poważnych zmian ustawowych. Oczywiście to, co rząd zrobił, to są działania ad hoc, wystarczające do załatania problemów tylko w jednym roku, choćby dlatego, że część dodatkowych wpływów ma charakter jednorazowy. Można mieć pretensje o to, dlaczego rząd nie podjął długofalowych działań np. dwa lata wcześniej, ale lepiej późno niż wcale. Nie można liczyć na to, że wszystko jakoś się samo ułoży, nie wiadomo jak w przyszłym roku będzie wyglądała sytuacja na rynkach finansowych.

Spodziewa się Pan kłopotów?

Uważam, że czeka nas wieloletni światowy kryzys finansowy. To nie musi oznaczać recesji, natomiast oznacza, że w ciągu kilku najbliższych lat raczej nie mamy co liczyć w Polsce na wysoką dynamikę wzrostu gospodarczego. A skoro nie mamy co liczyć na wysoką dynamikę wzrostu gospodarczego, to problemy nie rozwiążą się same. Nawet nie przytłumią się same, jak to się działo w latach 2005-2007, kiedy wysoki wzrost nie powodował oczywiście uzdrowienia finansów, ale zmniejszał radykalnie potrzebę działań doraźnych. Myślę, że nasza gospodarka „nie wyrośnie” sama z problemów. Nie czeka nas także wybuch wysokiej inflacji, która „zjadłaby” realną wartość długu i deficytu. Mamy niezależny bank centralny, który do tego nie dopuści.

Reklama

Pełna treść wywiadu: Polsce grozi żółta kartka

ikona lupy />
Polsce grozi żółta kartka od agencji ratingowych, źródło: flickr, autor: ArtBrom, kod licencji: CC Attribution-Share Alike 2.0 Generic / Forsal.pl