„WIG20 oddał dziś to, co zyskał wczoraj po nieudanej próbie przekroczenia 2500 pkt na początku notowań. Ceny akcji opadały w asyście zniżkujących indeksów giełd europejskich” – poinformował analityk Open Finance Emil Szweda.

Jego zdaniem najłatwiej byłoby połączyć spadki ze słabszymi od oczekiwań danymi nt. produkcji przemysłowej i inflacji producentów. „Tyle tylko, że nawet jeśli ktoś obserwuje rynek zaledwie od tygodnia, zdążył się już nauczyć, że rodzimi inwestorzy nie reagują na dane z Polski, nawet jeśli są one zaskakujące. Rano były szanse na wzrost, który rzeczywiście się pojawił, ale został skontrowany w ciągu minuty. Przez resztę dnia WIG20 przebywał poniżej poziomu wczorajszego zamknięcia, z krótkim wyjątkiem w okolicach 15.00. Sądzę, że część inwestorów była rozczarowana faktem, że zwyżka utrzymała się tak krótko (a w zasadzie wcale się nie utrzymała) i wobec nieudanej próby wyjścia wyżej zdecydowała się upłynnić akcje, zanim WIG20 zejdzie w pobliże wsparcia w okolicach 2450 pkt.” – ocenił Szweda.

Analityk dodał, że obecnie rynek porusza się w ramach ciasnego kanału konsolidacji między 2450 i 2500 pkt. Według niego, choć szerokość kanału to tylko 2 proc., indeks grzęźnie w tym obszarze już szóstą sesję i inwestorzy czekają na wybicie. Szweda zwrócił uwagę, że największy udział w spadku indeksu blue chipów miały dziś papiery Pekao (spadek o 2,4 proc.), Orlenu (PKNORLEN) (2,0 proc.) i KGHM (0,7 proc.). Lotos (w dół o 1,9 proc.) i Orlen taniały po wyraźnym spadku notowań ropy. Z kolei PKOBP zyskało 1,3 proc. amortyzując spadek indeksu. Obroty na całym rynku okazały się nieznacznie tylko wyższe niż dzień wcześniej.

W środę indeks WIG20 spadł o 0,53 proc. do 2479,64 punktów a WIG o 0,24 proc. do 42592,76. Wartość obrotów na rynku akcji wyniosła 1,1 mld zł.

Reklama