W skali tygodnia wzrost wyniósł jednak zaledwie 1,9 proc., bowiem każda z ostatnich zwyżek była skromna. Nie inaczej było w piątek, kiedy rynek zamarł na długie godziny w oczekiwaniu na publikację z amerykańskiego rynku pracy. Ta ukazała się o 14.30 i rozruszała rynek zaledwie na kilka chwil. WIG20 skoczył w tym czasie z 2460 (poziom wczorajszego zamknięcia) do 2477 pkt, po czym wzrost został zatrzymany, lecz handel pozostawał ożywiony (obroty w ostatnich dwóch godzinach sesji wzrosły wyraźnie).

Warszawska giełda należała jednak do najsłabszych na kontynencie - w Europie Zachodniej dane z USA wywołały dużo większą presję popytu. Paryski CAC40 zyskał 1,8 proc., zaś S&P pół godziny po rozpoczęciu handlu zyskiwał ponad 1 proc.

Rzeczone dane wskazują na spadek liczby etatów w gospodarce o 54 tys., ale inwestorzy zwrócili uwagę na co innego - sektor prywatny zwiększył zatrudnienie o 67 tys. miejsc pracy, zaś dane dotyczące lipca zostały zrewidowane z 71 do 107 tys. nowych miejsc pracy w sektorze prywatnym. Rosną więc nadzieje na ożywienie gospodarcze. Z drugiej strony budżety stanowe nie zwiększają zatrudnienia, ponieważ kryzys nadwyrężył także ich budżety, które musiały być ostatnio wsparte kwotą 26 mld USD z budżetu centralnego na ratowanie 300 tys. etatów. W tej sytuacji trudno liczyć na wzrost liczby miejsc pracy w budżetówce. Jednocześnie szeregi bezrobotnych zasiliło kolejnych 114 tys. pracowników tymczasowych zaangażowanych do przeprowadzania ankiet w ramach spisu powszechnego.

Spośród poszczególnych spółek z WIG20 trudno o indywidualne wyróżnienia. Kurs KGHM wzrósł o 1,2 proc., po tym jak miedź zanotowała szósty wzrost na ostatnich siedmiu sesjach - tym razem o 0,6 proc. Kurs Asseco wzrósł o 0,4 proc. po informacji o przejęciu notowanej na Nasdaq izraelskiej firmy Formula Systems za 145 mln USD (za wolne środki i linię kredytową - a więc bez rozwadniania kapitału).

Euro zyskało 0,4 proc. do dolara. Także w tym przypadku był to czwarty wzrost z rzędu, który wypchnął kurs wspólnej waluty najwyżej od dwóch tygodni (1,288 USD). U nas dolar spadł o 1,1 proc. - poniżej 3,06 PLN, euro spadając o 0,6 proc. zeszło poniżej 3,94 PLN, zaś frank spadł o 1,5 proc., do 3,01 PLN.

Reklama

Ropa potaniała o 1,1 proc., złoto zaś o 0,8 proc. To największy dzienny spadek notowań złota od 27 lipca. Ryzyko realizacji zysków i spadku notowań kruszcu zdecydowanie wzrosło w obliczu lepszych danych z gospodarki i wyraźnych problemów ze sforsowaniem 1250 USD za uncję.