W takie wyprawy przywódcy Niemiec czy Francji zabierają kilkudziesięciu szefów koncernów. – U nas, choć biznes nie lata z premierem, to jest obecny podczas wizyt. Odwiedziny w Indiach mają na celu ściągnięcie inwestycji, a w Wietnamie ułatwienia naszego eksportu – mówi wiceszef MSZ Jacek Najder.
    
    
        Jaki będzie ostateczny wynik wizyty w Indiach i Wietnamie, przekonamy się w najbliższych miesiącach. Najder zapowiada, że premier w Wietnamie podpisze kontrakt zbrojeniowy.
    
    
W Azji o sukces łatwo
        Szczególnymi względami państw UE cieszą się Chiny. Niemal wszyscy zabiegają o względy tego światowego giganta. Polska obecność wzrasta tam od kilku lat. Systematycznie rośnie wartość naszych inwestycji. Po 2008 r., kiedy premier pojechał do Pekinu, chińskie firmy zainteresowały się budową w Polsce autostrad. W program weszła firma COVEC, która buduje autostradę A2. Także wówczas Polski Kopex sprzedał tam maszyny górnicze.
    
    
        Nie udało się – co było innym celem wizyty – znieść barier w eksporcie naszych artykułów spożywczych do Chin, zwłaszcza wieprzowiny. Choć wprowadzono ułatwienia, to sprawa jest finalizowana teraz. – Obie strony porozumiały się w sprawie świadectw weterynaryjnych dotyczących mięsa wieprzowego – mówi rzeczniczka resortu rolnictwa Małgorzata Książek.
    
    
Remis nad Zatoką
        Jednoznacznego sukcesu premier nie odniósł też na Bliskim Wschodzie. W Katarze Tusk podpisał umowę na dostawy do Polski gazu skroplonego. Był to krok w kierunku dywersyfikacji dostaw tego paliwa. Kontrakt ostatecznie przesądził o budowie w Świnoujściu terminalu na gaz LNG.
    
    
        Międzynarodowym skandalem zakończyła się natomiast zapowiedź sprzedaży polskich stoczni. Nie spełniły się też zapowiedzi o zainteresowaniu tych krajów prywatyzację giełdy czy uzdrowisk. Nawet teraz, gdy resort skarbu prowadzi forsowaną prywatyzację, szejkowie trzymają się z daleka od polskich firm.
    
    
Podróż życia
        Najsłynniejszą pozaeuropejską podróżą premiera Tuska był wyjazd do Ameryki Południowej. Ten dynamicznie rozwijający się kontynent może być szansą dla polskich firm. Tymczasem leży odłogiem.
    
    
        – W takich krajach pojawienie się biznesu u boku ministra czy premiera buduje wiarygodność biznesu – mówi Wężyk z Krajowej Izby Gospodarczej.
    
    
        Ale podróż do Peru i Chile okazała się największą porażką pod względem gospodarczym. Została zorganizowana przy okazji szczytu państw Ameryki Południowej i UE.
    
    
        W zasadzie miała charakter kurtuazyjny i rozmowy o sprawach gospodarczych były jedynie dodatkiem do oficjalnych spotkań. W Polsce stała się słynna dzięki zdjęciom Donalda Tuska w inkaskiej twierdzy Machu Picchu i otrzymaniem orderu Słońca Peru. Co więcej sam premier przyznał, że była to podróż jego życia.
    
    
        – Powinien częściej podróżować, niepotrzebnie dał się wówczas zastraszyć. Mam nadzieję, że polski biznes promował będzie też prezydent Komorowski, bo na świecie trzeba się rozpychać łokciami – mówi Janusz Steinhoff, były wicepremier.
    
    
