Kiedy Paul Krugman, laureat Nagrody Nobla z ekonomii, starł się z Niallem Fergusonem, słynnym historykiem (i współpracownikiem „FT”), w sprawie najlepszej reakcji na kryzys, Ferguson żartował: „Kot może wyglądać jak król, a historyk może czasami wyzwać ekonomistę”. Czas odwrócić tę dorozumianą hierarchię intelektualną. Koty muszą wybić królom z głów roszczenia do tronu. Próżności ekonomistów postawmy tamę.
Kiedy sprawy w gospodarce idą dobrze, prestiż ekonomistów rośnie. To oni byli guru epoki globalizacji. Historycy byli traktowani jak trefnisie. Dobrze wypadali w telewizji, ale byli bezużyteczni dla rządu czy rady nadzorczej. Kryzys skłonił część ekonomistów do autorefleksji. Joseph Stiglitz, laureat Nobla z ekonomii, zasugerował, że „jeżeli naukę definiujemy przez zdolność przewidywania przyszłości, porażka większości ekonomistów, jeżeli chodzi o dostrzeżenie zbliżającego się kryzysu, powinna być wielkim powodem do niepokoju”. Jednak konkluzja Stiglitza jest zachowawcza: ekonomiści powinni poszukać nowego paradygmatu, by wrócić do naukowego przewidywania. Dla historyka istnieje alternatywna konkluzja – nie można traktować ekonomii jako „nauki definiowanej przez zdolność przewidywania przyszłości”.
Świętej pamięci Geoffrey Elton, profesor historii nowożytnej w Cambridge, argumentował w latach 80., że historyk ma koncentrować się na konkrecie, obalać pretensje do tworzenia ogólnych praw na podstawie analizy przeszłości. Historia może podpowiadać analogie, ale nie jest w stanie stworzyć socjologicznego ekwiwalentu praw fizyki. Ekonomiści są przekonani, że działają w warunkach twardej dyscypliny naukowej. Krach finansowy mógł zachwiać wiarą w założenia ich dyscypliny. Jednak nawet recesja nie odwiedzie ich od przekonania, że istnieją obiektywne prawa, które tylko czekają, by je odkryć. Zamiast małpować fizyków, ekonomiści mogliby uczyć się z historii, a konkretnie od historyków.
Poważne studia historyczne datują się od Herodota. A jednak historycy są skromniejsi niż ekonomiści. Wiedzą, że żadne wielkie pytanie nie zostanie definitywnie rozwiązane, że każda generacja będzie ponownie interpretować przeszłość. Może nadszedł czas alternatyw dla prawd szerzonych przez pseudonaukowców zwanych ekonomistami.
Reklama