Dane makro były niezłe i gdyby gracze byli w bardzo byczych nastrojach to powinny doprowadzić do małej euforii. Sprzedaż detaliczna wzrosła w sierpniu o 0,4 proc., a sprzedaż bez samochodów o 0,6 proc. Popyt wewnętrzny ma największy wpływ na wzrost PKB, więc ten raport miał spore znaczenie dla rynków. Tyle tylko, że sierpień to już był sezon przed rozpoczęciem nauki w szkołach, a to zawsze znacznie zwiększa sprzedaż. To znacznie zmniejszało wartość tych danych. Dowiedzieliśmy się też, że w lipcu zapasy w amerykańskich firmach wzrosły o 1 procent, czyli znacznie mocniej niż oczekiwano. Po czerwcowym spadku sprzedaż wzrosła o 0,7 proc. Problem jedynie w tym, że wzrost zapasów wynikał również z przygotowań do sezonu przed rozpoczęciem nauki w szkołach. Był więc jednorazowy.

To, co działo się na rynku walutowym i surowcowym nieco dziwiło. Po pobudce w USA kurs ruszył na północ. Wpierw rósł spokojnie, a po rozpoczęciu handlu na giełdach akcji dosłownie eksplodował. Opór został z impetem przełamany. Formacja odwróconej RGR ostatecznie została uformowana, a droga ku 1,33 USD została otwarta. Bezpośrednim powodem wzrostu kursu były nasilające się pogłoski wzmocnione dodatkowo przez Goldman Sachs. Według tego raportu Fed może już w przyszłym tygodniu ogłosić, że rozpoczyna nowy program skupu różnych aktywów (w tym obligacji rządowych). Niby to logiczne, że z tego powodu dolar tracił, ale ruch był zbyt silny. Jak myślę pomogła technika. Przełamanie oporu znacznie zwiększyło nacisk na wzrost kursu i doprowadziło do ustanowienia przez złoto nowego rekordu.

Rynek akcji ewidentnie bał się oporu technicznego. Po początkowych spadkach indeks S&P 500 rósł. Po 2,5 godzinie handlu zbliżył się na odległość 2,5 pkt. do oporu. Od tego momentu indeks zawrócił i na dwie godziny przed końcem sesji dotknął poziomu poniedziałkowego zamknięcia. Potem powoli ruszył na północ, ale też nie udało się oporu przełamać, a sesja zakończyła się neutralnie. Rynek był za słaby na pokonanie oporu, ale to nie znaczy, że musi już tylko spadać. Trudno będzie o to przed posiedzeniem FOMC (21.09).

GPW rozpoczęła sesję niewielkim spadkiem WIG20. To najwyraźniej strach przed oporami technicznymi (u nas i w USA) powstrzymywał byki przed szarżą. Gracze czekali na publikację danych makro. Te europejskie (słabe) w niczym nie zmieniły sytuacji. Nadal czekano w pozycji, z której realizacja każdego scenariusza była możliwa. Po publikacji danych w USA indeks jednak tylko drgnął zmniejszając skale spadku, ale indeksy europejskie i początek sesji w USA nie sprzyjały biciu rekordów. Po krótkiej szarpaninie zakończył dzień nieznacznym spadkiem (0,27 proc.). Obrót był jednak nadal bardzo duży. Sesja była bez znaczenia prognostycznego.

Reklama