– Gdybyśmy zaczęli się pozbywać amerykańskich papierów wartościowych, Amerykanie znaleźliby się w dramatycznej sytuacji. Moglibyśmy zatrząść kursem dolara i rozregulować tamtejszy rynek stóp procentowych – mówił na forum ekonomicznym w Pekinie Ding Yifan z Centrum, którego raporty trafiają regularnie na biurka członków chińskiego politbiura. Przypomniał, że Pekin dysponuje amerykańskim długiem o łącznej wartości prawie 1,5 bln dol. i jest na dodatek najszybciej rozwijającym się rynkiem zbytu dla produktów made in USA.
Analiza rządowego think tanku jest reakcją na niedawny list 93 amerykańskich parlamentarzystów. Domagają się oni od dysponujących większością w Kongresie Demokratów Baracka Obamy, by ukarali Pekin za sztuczne zaniżanie wartości chińskiej waluty juana, co ma od lat negatywny wpływ na amerykańską gospodarkę. Kara miałaby zezwalać Departamentowi Handlu USA na wprowadzenie nowych ceł na towary z Chin.

>>> Polecamy: Już za 5 lat Chiny odbiorą USA miano największej gospodarki świata

W podobnym tonie wypowiadał się tydzień temu amerykański sekretarz skarbu Tim Geithner, który zarzucił komunistycznym władzom Państwa Środka, że mimo wielokrotnych monitów „robią zbyt mało w sprawie uwolnienia kursu juana”.
Reklama
Waszyngton złożył również dwa zażalenia w Światowej Organizacji Handlu (WTO), oskarżając Pekin o protekcjonizm. W pierwszym przypadku chodzi o nałożenie przez Chińczyków ceł importowych na specjalistyczną stal wykorzystywaną przy budowie elektrowni. W drugim zażaleniu Amerykanie domagają się otwarcia rynku płatności elektronicznych w ChRL, który dziś jest zmonopolizowany przez China Union Pay.
Wojna podjazdowa toczy się również na innych frontach. W ostatnim czasie Chiny ograniczyły na przykład eksport minerałów służących amerykańskiemu przemysłowi do produkcji zaawansowanych technologii. Media ekonomiczne w Stanach Zjednoczonych nie pozostają dłużne wobec „przypadkowo” publikowanych analiz przez prorządowe ośrodki badawcze. W serii artykułów z ostatnich dni dowodzą, że z serii wojen ekonomicznych po Wielkim Kryzysie lat 30. najgorzej wyszły kraje o słabym popycie wewnętrznym, który cechuje dziś chińską gospodarkę.