Bardziej obszerne definicje i więcej szczegółów dotyczących wspomnianych tematów znajdziecie w książce, którą poleciłem w zeszłym tygodniu. Zawiera ona całe rozdziały poświęcone tym zagadnieniom – obydwa zostały w niej omówione z należytą starannością. Ja jednak podejmę tutaj próbę przedstawienia Wam swoich opinii dotyczących tego obszaru – postaram się też opowiedzieć, jak po kilku latach praktyki stwierdziłem, co w moim przypadku sprawdza się szczególnie dobrze.

Jeżeli chodzi o ruch cen, tydzień temu wspomniałem, że pierwsze dwa lata kariery (jakieś 14-15 godzin dziennie) spędziłem z oczami wlepionymi w monitor, przyglądając się wahaniom wybranych par walutowych. Początkowo nie wiedziałem, co robię – poświęcałem po prostu sporo czasu na rysowanie na wykresach tygodniowych, dziennych i godzinnych linii trendów, które moim zdaniem miały sens, a następnie bardzo uważnie przyglądałem się, co się działo z kursami, gdy zbliżały się one do poziomów wyznaczonych przez takie linie. Szczerze mówiąc, na samym początku częściej niż rzadziej większość takich „trendów“ okazywała się całkowicie bezużyteczna – marnowałem tylko czas i siły, ponieważ wybrane kursy nawet się do nich nie zbliżały: ni stąd, ni z owąd pojawiały się jakieś ruchome piaski, które znienacka dewastowały wszelkie moje hipotezy dotyczące tego, co z całą pewnością miałoby miejsce, gdyby interesująca mnie waluta przypadkiem w nich nie ugrzęzła.

Tak czy inaczej jednak nie do końca było to marnowanie czasu i wysiłku – nauczyłem się wówczas dostrzegać błędy w swoim rozumowaniu, a także dopracowywać koncepcje, które bynajmniej nie okazywały się tak doskonałe, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Krótko mówiąc, działałem metodą prób i błędów.
Oczywiście nie każdy inwestor może sobie pozwolić na poświęcanie temu zadaniu takiej ilości czasu – chodzi jednak o to, że im dłużej się to robi, tym większe zbiera się plony. W rzeczywistości postawa taka naprawdę wiąże się z nieustannym wpatrywaniem się w monitor w celu dostrzegania i interpretowania określonych wzorców zachowań rynku oraz zachowania cen – przede wszystkim jednak trzeba rozumieć implikacje danych ekonomicznych, wiadomości i pogłosek, a także to, jak reaguje na nie rynek. Ten ostatni czynnik ściśle wiąże analizę techniczną z analizą fundamentalną.

Rzecz jasna, moim celem nie jest dzisiaj objaśnienie tego, co dokładnie należy zrobić, żeby nauczyć się rozpoznawania takich wzorców i doceniania implikacji ruchów cen. Mówię to z bólem, ale trading jest dziedziną tak złożoną, że na żadne z potencjalnych pytań nie ma jednej, definitywnej odpowiedzi. Najprostszą, a zarazem najskuteczniejszą strategią jest analizowanie wykresów – zanim jednak podejmiecie próbę rysowania jakichkolwiek trendów i tworzenia jakichkolwiek analiz itp., po prostu poszukajcie elementów, które można by uznać za powtarzalne na, powiedzmy, wykresie dziennym w perspektywie dwóch lat.

Reklama

Proces ten nie różni się znów aż tak bardzo od wpatrywania się w chmury i szukania tych, które wyglądają jak smok, lew albo żelazko. Wiem, że brzmi to śmiesznie, ale w moim szaleństwie naprawdę jest metoda. W książce, o której wspomniałem (podobnie jak we wszystkich innych książkach na ten temat), znaleźć można od dawna uznawane za standardy i dość łatwe do zauważenia wzorce i formacje, o których wie praktycznie każdy trader – już sama świadomość ich występowania może prowadzić, i często prowadzi, do powstawania „samospełniającego się proroctwa”. Kiedy każdy patrzy na to samo i oczekuje tego samego rezultatu, to tak czy inaczej (na skutek mniej lub bardziej świadomego działania inwestorów) skutki spodziewane niechybnie stają się skutkami rzeczywistymi. Jeżeli jednak jako trader będziesz mieć przynajmniej świadomość istnienia takich najbardziej oczywistych wzorców itp., a także będziesz potrafił rozpoznawać powtarzalne zachowania rynku (które jednak nie zawsze muszą być oczywiste) i interpretować je, znajdziesz się na dobrej drodze do zrozumienia koncepcji ruchu cen i rozpoznawania wzorców.

Niezależnie jednak od tego, czy wnioski wyciągniesz samodzielnie po dłuższej analizie wykresu i widocznych na nim ruchów cen, czy raczej skorzystasz z rad bardziej doświadczonego inwestora, najlepsze, co możesz zrobić, to sprawdzić przyjętą taktykę. Jaki uzyskałeś rezultat? Czy linia oporu utrzymała się? A może kurs przebił ją tylko po to, by za chwilę ponownie spaść?

Jeżeli linia oporu została pokonana, to co jest kolejnym celem? I tak dalej, i tym podobne. Oczywiście tak samo należy sprawdzać linie oporu i w ogóle wszelkie linie trendu oraz kanały. Najlepszą przysługą, jaką możesz sobie wyświadczyć w trakcie takich poszukiwań, jest analizowanie rezultatów przewidywanych przez swoje hipotezy i dążenie do zrozumienia tego, dlaczego właściwie się pomyliłeś się lub miałeś rację, jakie płyną z tego wnioski i jakie inne czynniki poza samą aktywnością inwestorów wpływały w danym momencie na ruch cen (np. wiadomości, publikacje danych itp.). Zdziwisz się, jak często określone aspekty ruchów cen i powiązanych z nimi widocznych na wykresach wzorców powtarzają się – akurat ta cecha rynku idealnie potwierdza przypuszczenie dotyczące istnienia samospełniających się przepowiedni.

Jeżeli zdobędziesz wystarczające doświadczenie, to dzięki stałej powtarzalności określonych wzorców będziesz w stanie rozpoznawać potencjalne konsekwencje ruchów cen i powiązanych z nimi pojawiających się na wykresach wzrostów.

Przykładem wzorca – lub charakterystycznej cechy wykresu, którą można rozpoznać bezpośrednio na podstawie ruchu cen – jest to, co nazywam „korkiem“. Kiedy mówię o korku, mam na myśli dosłownie zbitkę słupków (wykres słupkowy) lub świec (wykres świecowy), która powstała na skutek niezdolności przełamania/przebicia linii oporu/wsparcia zaistniałych na skutek rynkowych wahań. Ostatecznie, oczywiście, poziomy te udaje się złamać, jednak na przyszłość zaczynają one pełnić bardzo istotną rolę związaną z zapewnianiem wskazań dotyczących tego, jak najprawdopodobniej będzie zachowywać się kurs w pobliżu takich poziomów. Najlepsze, co możesz zrobić, to umieszczenie kursora (taki krzyżyk...) na wykresie i spojrzenie w przeszłość – co działo się kiedyś w okolicach tych poziomów? Czy wtedy też mieliśmy do czynienia z „korkiem“? Jak długo trwało przełamanie tego obszaru? I tak dalej.

Jak już wielokrotnie wspominałem, nie ma jednego uniwersalnego rozwiązania – wytrychu, który pozwalałby osiągać zyski niezależnie od sytuacji: proszę, tak właśnie zarabia się na rynku walutowym. Nie powinieneś również spodziewać się, że będziesz w stanie czytać wykresy jak książkę, zapamiętywać je i płynące z nich wnioski, a następnie bezbłędnie rozpoznawać – trafiony, zatopiony! – i stale na nich zarabiać. Co zatem będziesz z tego mieć? Jako indywidualny inwestor nauczysz się podejmowania decyzji i interpretowania ruchów rynku itp. na własny sposób, a nie tylko posługiwania się metodologią wymyśloną przez kogoś innego. Udaje Ci się opracować swoje metody – rozumiesz jednak, że jest to możliwe dopiero wówczas, gdy nauczysz się doceniać implikacje ruchów cen i związanych z nimi, pojawiających się na wykresach wzorców.

Za tydzień napiszę więcej o wskaźnikach technicznych, których używam, a także o implikacjach generowanych przez nie sygnałów – opowiem również o tym, jak w połączeniu ze zróżnicowanymi elementami ruchów cen wykorzystuję takie sygnały, aby podejmować decyzje dotyczące otwierania i zamykania pozycji.

Przeczytaj wcześniejsze odcinki Dziennika Tradera:

>>> Część pierwsza: Skromne Początki

>>> Część druga: Analiza Fundamentalna

>>> Część trzecia: Analiza Techniczna