Rano nastroje inwestorów nie były najlepsze - po słabszych niż oczekiwano danych o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej w Japonii, serwisy informowały kolejno o obniżeniu przez Moody's ratingu obligacjom Hiszpanii, o dodatkowej pomocy, którą rząd Irlandii musi przyznać sektorowi bankowemu, co prowadzi do rekordowego wzrostu deficytu budżetowego oraz o najniższych od 13 lat cenach obligacji Portugalii.

Jednak po początkowym spadku indeksy zaczęły się podnosić, a najszybciej nad kreskę wyszedł w Europie WIG20, któremu ta sztuka udała się jeszcze przed południem. Do 16tej na giełdach Starego Kontynentu nie było już śladu po ponurym poranku, do czego przyczynić mogło się kilka czynników jednocześnie.

Przede wszystkim większość z porannych informacji (za wyjątkiem tych z Japonii), choć w wymowie silnie negatywna - była jednak przez rynki oczekiwana. Również sytuacja Irlandii nie jest tak zła jak się wydaje na pierwszy rzut oka, ponieważ po pierwsze dokapitalizowanie banków jest wydatkiem jednorazowym (a nie stałym), po drugie akcje banków będzie też można sprzedać, kiedy uporają się one z porządkowaniem bilansów. Być może z zyskiem. Dlatego kłopoty Irlandii przyjęto ze spokojem, zwłaszcza że najwyraźniej nie ma potrzeby sięgania po dodatkowe środki pomocowe z UE. Po południu, kiedy inwestorzy przetrawili już aktualny stan finansów "zielonej wyspy", obligacje Irlandii już zyskiwały.

Zatem możemy przyjąć, że rynki które od początku tygodnia uginały się pod presją sprzedających, dyskontowały właśnie wysyp negatywnych informacji.

Reklama

Po drugie mamy dziś dzień kończący całkiem niezły kwartał na rynkach akcji - w przypadku GPW najlepszy od pięciu lat. Obrona zysków - wobec nie tak znowu dużej podaży akcji zwłaszcza na dzisiejszej sesji - okazała się nie tak znowu trudna. Ba. WIG20 na koniec sesji pokonał rekord z piątku i zanotował najwyższe od dwóch lat zamknięcie.

Wreszcie w sukurs posiadaczom akcji przyszły także popołudniowe dane z USA i trzeba oddać, że to właśnie po ich publikacji zwyżki w Europie przyspieszyły. Liczba wniosków o zasiłki dla bezrobotnych spadła do 453 tys. (oczekiwano 460 tys.), a indeks PMI w regionie Chicago wzrósł do 60,4 pkt, (oczekiwano spadku do 56 pkt).

Większe obroty na GPW pojawiły się pod koniec sesji i ostatecznie były one niewiele tylko niższe niż wczoraj. O 3 proc. podrożały akcje PZU, a o 1,9 proc. Telekomunikacji (są najdroższe od 11 miesięcy). Informacje o przejęciu Energi nie zaszkodziły PGE, którego notowania wzrosły o 2,6 proc. (rano spadały o 0,2 proc.). Po wzroście o 1,2 proc. akcje Pekao są najdroższe od kwietnia, podobnie wysoko jest Getin Holding po zwyżce o 2,8 proc. Z największych spółek tylko KGHM spadł o 0,2 proc., ale wczoraj znalazł się najwyżej od blisko trzech lat.

Wśród mniejszych spółek prym wiodły Relpol i Monnari, obie zyskały powyżej 13 proc. Pakiet ponad 30 proc. Relpolu wystawiony na sprzedaż przez Ponar znalazł nabywcę w postaci IDM, natomiast wierzyciele Monnari zgodzili się na zawarcie układu. Z kolei o ponad 5 proc. taniały papiery EFH i Centrozapu po imponujących wzrostach na wcześniejszych sesjach, dla których nie znalazło się uzasadnienie fundamentalne.

Euro zyskało 0,1 proc. do dolara, co jest chyba najlepszym komentarzem do tego, jak rynki wyceniają kłopoty Irlandii. Wahania złotego były równie nieznaczne.