W efekcie także piątkowa sesja w Warszawie może stać pod znakiem lekkich wzrostów, uważają analitycy. "Wczorajsza sesja stała pod znakiem uspokojenia nastrojów po środowym, solidnym wzmocnieniu rynku. Analogiczne uspokojenie miało także miejsce na głównych rynkach Eurolandu oraz na Wall Street. Utrzymanie cen blisko maksimów generalnie dość dobrze świadczy o możliwościach popytu i im dłużej bykom ta sztuka będzie się udawała, tym z czasem rosły będą ich szanse na kontynuację wzmocnienia" - powiedział analityk BDM, Tomasz Gessner.

W jego ocenie problem natomiast miałby prawo zacząć się w sytuacji, gdyby z obecnych poziomów rynek ponownie skierował się w dół, przekraczając minima z początku tego tygodnia. Taka sytuacja mogła by być traktowana wówczas jako zapowiedź zdecydowanie bardziej poważnych kłopotów. "Stronie popytowej należy również przyznać sporego plusa ze względu na reakcję na dane makro, które pojawiły się wczoraj. Z puli odczytów z rynku amerykańskiego mieliśmy niezbyt korzystne dane na temat ilości nowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych. Pomimo generalnie słabych danych globalny rynek akcji nie rzucił się do realizacji, a jedynie przyhamował tendencję wzrostową. Takie próby ignorowania ewidentnie słabych danych świadczą zwykle o dość dobrym sentymencie inwestycyjnym." - uważa ekonomista.

Według niego piątek także jest dość mocno urozmaicony pod względem zawartości kalendarza makroekonomicznego. W centrum uwagi będą oczywiście dane z USA, a dzisiaj w planie mamy inflację CPI, produkcję przemysłową, wykorzystanie mocy produkcyjnych, indeks Uniwersytetu Michigan oraz zapasy niesprzedanych towarów. "Ta pula danych będzie miała szanse ustawić nastroje w końcowej części dzisiejszego handlu oraz analogicznie jak wczoraj, może okazać się dobrym barometrem globalnego sentymentu inwestycyjnego" - podsumował Gessner. WIG20 wzrósł w czwartek o 0,23 proc. do 2.725,48 pkt., przy obrotach na poziomie 940 mln zł, zaś WIG zyskał 0,21 proc. do 47.447,03 pkt. Obroty wyniosły 1,15 mld zł.