W Egipcie w antyrządowych demonstracjach od początku tego tygodnia zginęło ponad sto osób. Demonstranci domagają się ustąpienia rządzącego krajem od niemal 30 lat prezydenta Hosniego Mubaraka. We wtorek w Kairze ma się odbyć "marsz milionów", w którym wezmą udział przeciwnicy rządów Mubaraka.

>>> Czytaj więcej: "Marsz milionów" w Egipcie. Czy to punkt zwrotny rewolucji? (ZDJĘCIA)

Na giełdzie paliw w Nowym Jorku ropa naftowa zdrożała w poniedziałek o 3,2 proc., czyli 2,85 dolarów, do 92,19 dolarów za baryłkę. Była to najwyższa cena na zamknięciu handlu od początku października 2008 r. Maklerzy tłumaczą tę podwyżkę obawami o dalszy rozwój wypadków w Egipcie. Od czasu eskalacji kryzysu w tym kraju ceny ropy w USA wzrosły o 7,6 proc. Ceny baryłki ropy Brent z Morza Północnego na giełdzie w Londynie przekroczyły w tym tygodniu 100 dolarów.

Eksperci rynku paliw, z którymi rozmawiała PAP są zgodni, że choć światowe ceny ropy znajdą odbicie w cennikach krajowych rafinerii, to w najbliższym czasie kierowcy nie powinni obawiać się gwałtownych podwyżek na stacjach. "W przeciągu dwóch najbliższych tygodni ceny na polskich stacjach nie powinny się znacząco zmieniać, i powinny utrzymać się na poziomie między 4,85 zł a 4,90 zł dla benzyny i między 4,65 zł a 4,70 zł dla oleju napędowego. Jeśli w następnych tygodniach sytuacja w Egipcie by się pogorszyła, albo wystąpiło realne zagrożenie dotyczące transportu ropy, to byśmy mogli odczuć podwyżki także u nas na stacjach, ale trudno powiedzieć, ile wzrosłyby ceny - o kilka, czy kilkanaście groszy" - powiedział analityk BM Reflex, Rafał Zywert.

Reklama

"Jeżeli te gwałtowne wzrosty cen ropy nie będą długotrwałe, to rodzimy kierowca nie powinien odczuwać dużych zmian cen ani w dół, ani w górę. (...) Ruch tankowców odbywa się normalnie, więc tej ropy na razie nie zabraknie. Myślę, że jest za wcześnie na mówienie, że Egipt jakoś szczególnie zaszkodzi cenom benzyny czy innych paliw w Polsce" - zaznaczył analityk e.petrol.pl Jakub Bogucki.

Jak powiedział Zywert, na razie nie realnego zagrożenia, że dostawy ropy do Europy zostaną wstrzymane, a wzrost cen ropy jest napędzany głównie spekulacjami na ten temat. "Mówimy cały czas o blokadzie dostaw dla Europy Kanałem Sueskim i rurociągiem prowadzącym z Zatoki Sueskiej do Morza Śródziemnego. Łącznie jest to około 2-2,5 proc. światowej podaży ropy. To jest ropa z regionu Zatoki Perskiej i nie ma za bardzo dla niej alternatywnej drogi, więc się o tym spekuluje. Te teoretyczne spekulacje rzeczywiście prowadzą do wzrostu cen ropy" - powiedział Zywert.

Bogucki zwrócił uwagę w rozmowie z PAP, że tranzyt ropy przez Kanał Sueski na razie nie jest zablokowany, a z wypowiedzi przedstawicieli OPEC wynika, że nawet jeżeli Kanał będzie zablokowany, to ropa będzie transportowana innymi drogami.

>>> Czytaj też: Cena ropy naftowej w USA blisko 2-letniego maksimum

ikona lupy />
Ropa jest coraz droższa - ceny ropy od 2008 roku / Forsal.pl