Nierównowagi te stwarzane są przez człowieka w nie dającym się poskromić dążeniu do szybszego bogactwa. Los najstarszej firmy świata przypieczętowany został w jaskiniach Wall Street i City, gdzie tłoczą się poszukiwacze lapis philosophorum – kamienia filozoficznego gospodarki nowych czasów.

Czterech niebiańskich strażników Buddy

Kongo Gumi – japońska firma budowlana powstała w 578 roku n.e. i przetrwała do końca 2005 roku. Prowadziła działalność nieprzerwanie przez ponad 14 stuleci. Zakończyła samodzielny żywot, gdy wprowadziła do swej diety zatrute owoce wydane przez japoński rynek nieruchomości w latach 80. XX wieku. Ceny nieruchomości osiągały tam wówczas niebotyczne wysokości. W następnej dekadzie spekulacyjny „Zeppelin” rozerwał się na strzępy, Japonia pogrążyła się w kłopotach, które ma do dziś. Kongo Gumi walczyła o przeżycie jeszcze dobrych kilkanaście lat, ale w końcu ugięła się pod ciężarem długu w wysokości ponad 350 mln dolarów, który był efektem przyłączenia się do spekulacyjnego szału. Od 2006 roku jej działalność jest kontynuowana pod parasolem grupy budowlanej Takamatsu. Tuż przed przejęciem Kongo Gumi zatrudniała ok. 100 pracowników, a jej przychody roczne wynosiły ok. 70 mln dolarów. Nie była to zatem byle jaka firemka.

Historia korporacyjna głosi, że przodek rodziny Kongo został sprowadzony do Japonii z Korei przez księcia Shotoku. Miał wybudować, i uczynił to, świątynię Shitennoji (Czterech Niebiańskich Strażników Buddy). Świątynia, poddawana przez dzieje licznym przeróbkom i renowacjom, stoi do dziś. Czterdziestu kolejnych szefów przedsiębiorstwa trzymało się „core business’u”. Wznosili świątynie; czasem przydarzył się pałac lub zamek – np. słynny zamek w Osace wybudowany przez konstruktorów z familii Kongo w XVI wieku. Im bliżej czasów współczesnych, tym – z oczywistych względów sekularyzacyjnych – budownictwo sakralne traciło moc pociągową. W drugiej połowie XIX wieku, w latach powrotu Japonii do reszty świata, Kongo Gumi wkroczyło do mieszkalnictwa i na rynek budownictwa przemysłowego. To był początek końca. W budowlach sakralnych firma była autorytetem z ogromnym doświadczeniem i wiedzą, po wkroczeniu na rozległe pola znikła w ogromnym tłumie.

Reklama

Pałeczkę lidera rankingu najstarszych firm świata przejęła firma Houshi Onsen z Komatsu. Jeśli Kongo Gumi działała na szerokich połaciach wysp japońskich, to Houshi Onsen związana jest od 718 roku z jednym i tym samym miejscem położonym na północny-wschód od Tokio na terenie dzisiejszego parku narodowego Joshinetsu. Rodowód firmy działającej od 1300 lat w tej samej branży, która w naszych czasach nosiłaby nazwę resorts&spa jest niemal boski. Według przekazów, pewien święty mnich kierowany wskazówkami Boga natknął się w wędrówce po okolicy na ciepłe źródła z leczniczymi wodami i przykazał swemu adeptowi założyć tam uzdrowisko. W tej chwili niewielki hotel i spa są zarządzane przez 46. już potomka owego mniszego ucznia.

Japonia jest w ogóle curiosum pod względem długowieczności firm. Badania tamtejszych naukowców uświadomiły, że aż ok.100 tys. przedsiębiorstw z Nipponu liczy sobie ponad 100 lat, a prawie sto ponad 600 lat. Z szerzej znanych, prawie po 380 lat mają konglomerat Sumitomo i światowej renomy wytwórca sosów sojowych Kikkoman.

Pełna treść artykułu: Jak przetrwać 1400 lat w biznesie