Dziś spready są za wysokie, a ich wysokość nie jest precyzyjnie ustalana w umowach kredytowych. Banki podwyższają je, jak chcą, a milion gospodarstw domowych nie wie, jak będzie wyglądać ich rata kredytowa. – – Wystąpimy do prezesa Rady Ministrów o zgodę na kontynuowanie prac nad ustawą – Prawo bankowe. Jeżeli tylko taka wola będzie, to projekt niebawem znajdzie się w parlamencie – zapowiadał wczoraj wiceminister Mieczysław Kacprzak.
Faktycznie – różnice w spreadach ustalanych przez banki są znaczne. Np. w Getin Banku różnica między kursem, po jakim kredyty walutowe we frankach są udzielane, i po jakim spłacają je kredytobiorcy, wynosi aż 13 proc. W bardziej łaskawych dla kredytobiorców instytucjach, takich jak Alior Bank i PKO BP, spread wynosi nieco ponad 5,5 proc.
Wyrównanie ich do średniej NBP przyniosłoby klientom spore oszczędności: przy kredycie frankowym w wysokości 300 tys. zł na 30 lat dzięki spłacie kredytu po średnim kursie NBP kredytobiorcy mogliby zaoszczędzić prawie 100 zł miesięcznie.
Sektor bankowy zapowiada twardą obronę przed takim rozwiązaniem.
Reklama
– Jeśli te przepisy miałyby wejść w życie, to zaskarżymy je do Trybunału Konstytucyjnego – mówi mecenas Jerzy Bańska ze Związku Banków Polskich.
Jednak taka opcja jest raczej wątpliwa, gdyż pomysł autorstwa samego wiceministra Waldemara Pawlaka, szefa PSL, nie znajduje uznania w oczach większego koalicjanta. Wręcz podkpiwa on z zamiarów Pawlaka, oskarżając go o robienie sobie wyborczego PR.
– Ta sprawa przypomina burzę sprzed dwóch lat w sprawie opcji walutowych: ustawa nie weszła w życie, a premier i tak ogłosił zwycięstwo – wspomina Sławomir Neumann z PO.
Problem związany ze spreadami ma jednak o wiele większą skalę niż tamte opcje. Wprawdzie nowych kredytów hipotecznych w walucie nie jest wiele, bo ok.10 – 15 proc. udzielanych obecnie pożyczek to portfel starych kredytów walutowych jest przez nie zdominowany. W czasie boomu kredytowego ponad 80 – 90 proc. wszystkich kredytów było udzielanych we frankach.
Dziś łączna wartość kredytów hipotecznych to 267,5 mld zł, z czego aż 169,3 mld zł to kredyty walutowe.
W nieoficjalnych wypowiedziach przedstawiciele sektora bankowego twierdzą, że jeśli MG przeforsuje swoje pomysły, to nie będą mieli innego wyjścia i podniosą inne opłaty bankowe. Ale to nie wszystko. – Wiele banków wycofa się z udzielania kredytów w walucie obcej – ocenia Wojciech Kwaśniak, były szef nadzoru bankowego.
Potencjalnym kredytobiorcom taka sytuacja pewnie nie przypadłaby do gustu.
ikona lupy />
Frank szwajcarski / Bloomberg