Jak podała we wtorek IEA w najnowszym raporcie z rynku ropy, jej produkcja w Libii uległa zmniejszeniu, tak że ropa "sączy się, zamiast płynąć". Doszło do tego, ponieważ walki i wzrastające niepokoje doprowadziły do exodusu zagranicznych pracowników i wstrzymania pracy przez międzynarodowe firmy w Libii.

>>> Czytaj też: Dolary za ropę na słupa. Kaddafi nadal handluje czarnym złotem

Wszystkie libijskie terminale eksportowe ropy naftowej, z wyjątkiem terminalu w Tobruku, znajdują się pod kontrolą rządu - poinformował we wtorek szef związku zawodowego pracowników libijskiego przemysłu naftowego Mohammed Abu Sittah.

W zeszłym tygodniu ceny ropy skoczyły do 107 dolarów za baryłkę, po czym spadły, kiedy po potężnym trzęsieniu ziemi w Japonii zamknięte zostały największe rafinerie i spadł popyt na paliwo.

Reklama