Słaby dla gospodarki rok 2009 spowodował, że firmy w roku następnym agresywnie poszukiwały finansowania. Banki natomiast, tradycyjny dostawca płynności, wystraszone kryzysem ograniczyły akcję kredytową także wobec przedsiębiorstw i częściej niż zwykle wydawały decyzje odmowne. Tym bardziej że rozpatrując wniosek o pożyczkę, miały do dyspozycji wyniki finansowe spółek z kiepskiego roku poprzedniego i 2008.
– W poszukiwaniu finansowania firmy zwracały się więc w stronę branży faktoringowej – mówi Małgorzata Połok z Polskiego Związku Faktorów (PZF). – Formalności związane z uruchomieniem tej usługi są bowiem znacznie mniejsze niż w przypadku kredytu obrotowego, który dla faktoringu stanowi naturalną konkurencję.
W rezultacie branża może zaliczyć ubiegły rok do bardzo udanych. Według ostatniego raportu Polskiego Związku Faktorów tylko obroty firm zrzeszonych w PZF (należy do nich ponad połowa rynku) wzrosły do 55,9 mld zł, czyli w stosunku do roku poprzedniego o prawie 30 proc. Liczba sfinansowanych przez nich faktur, które 3,2 tys. firm wystawiło 77 tys. partnerów biznesowych, przekroczyła 3,18 mln.
Od 2000 roku, kiedy to ta niestandardowa forma finansowania przedsiębiorstw stawiała pierwsze kroki, przychody firm zrzeszonych w PZF wzrosły, bagatela, ośmiokrotnie.
Reklama
Kto świadczy tego typu usługi? Liderem rynku jest Raiffeisen Leasing Polska, którego udział w obrotach firm skupionych w PZF wyniósł w ubiegłym roku 24 proc. Zaraz za nim jest ING Commercial Finance z 19,7 proc., a na trzeciej pozycji – Coface Poland Factoring.

Ryzyko kosztuje

Ale rynek, jak twierdzą specjaliści, nie rozwija się jednolicie. Firmy w ubiegłym roku najczęściej (52 proc.) korzystały z usług tzw. faktoringu niepełnego. Jest to nieco uboższa, ale przez to także tańsza, wersja tej formy finansowania. Pozwala ona co prawda szybko odzyskać należność za fakturę, ale ryzyko transakcji, związane przede wszystkim z terminowym regulowaniem płatności przez kontrahenta, leży po stronie wystawcy dokumentu. Oznacza to, że w sytuacji gdyby odbiorca faktury zawiódł, okazał się nierzetelny lub z innych powodów nie chciał zapłacić, straty musi wziąć na siebie wierzyciel.
Ryzyka tego nie ponosi firma korzystająca z nieco rzadziej stosowanego (48 proc. transakcji) faktoringu pełnego. Ryzyko strat związanych z przesunięciem w czasie lub brakiem płatności ze strony kontrahenta leży wtedy po stronie faktora. Ale on także nie ponosi pełnej odpowiedzialności za prawidłowy przebieg transakcji. W momencie uzyskania od klienta faktury kontaktuje się z zakładem ubezpieczeniowym w celu objęcia transakcji polisą. Przejmuje dokument do obsługi dopiero wtedy, gdy uzyska informację, do jakiej kwoty ubezpieczyciel jest w stanie zagwarantować poprawność finansową transakcji (wystawca faktury w ogóle nie uczestniczy w tych negocjacjach).
Firmy nadal stosunkowo rzadko korzystają z tzw. faktoringu odwróconego. – To usługa bardzo korzystna, tylko wciąż mało znana – mówi Małgorzata Połok z PZF. Ta forma finansowania stosowana jest najczęściej w rozliczeniach z podwykonawcami, dostawcami surowców do produkcji itp. Polega na regulowaniu gotówką (oczywiście w postaci przelewu bankowego) płatności przez faktora. To on w imieniu klienta pokrywa należność za towar lub usługę. Dzięki temu firma, która korzysta z jego usług, może u swojego kontrahenta uzyskać na przykład dochodowe rabaty. Faktor bowiem w jej imieniu płaci natychmiast, nie korzysta z odroczonej płatności, która kosztuje. Taki klient jest cenny, może więc liczyć na specjalne traktowanie.

Samorządy i eksport

Niewielkie na razie, jak twierdzą specjaliści, jest zainteresowanie wprowadzoną stosunkowo niedawno do portfolio branży usługą specjalnie przystosowaną do rozliczeń z jednostkami samorządu terytorialnego (JST, gmina, miasto, powiat, województwo), tzw. faktoringiem samorządowym. Kontakty biznesowe z JST mają bowiem swoją specyfikę: rozliczenia są najczęściej jednorazowe, dotyczą zazwyczaj tylko jednego wygranego przez firmę przetargu, podczas gdy współpraca z innymi podmiotami obejmuje zwykle dłuższy czas i polega na finansowaniu wielu różnych należności.
Po wtóre samorządy, choć są kontrahentem pewnym, w małym stopniu zagrożonym niewypłacalnością, to jednak należności regulują z dużym poślizgiem (standardem jest 90 dni, a zdarza się, że więcej). Faktor natomiast pokrywa wartość wystawionego do zapłaty dokumentu od razu.
Doskonale natomiast, jak twierdzi Małgorzata Połok, rozwija się faktoring eksportowy (może występować również w formie pełnej i niepełnej). Korzystają z niego firmy współpracujące z podmiotami zagranicznymi, wobec których batalia o uregulowanie płatności bywa szczególnie uciążliwa (duża odległość, bariera językowa itp.).
Często usługa wykonywana jest przez dwie firmy faktoringowe: jedna obsługuje importera, druga – eksportera. W ubiegłym roku 23 proc. obrotów firm zrzeszonych w Polskim Związku Faktorów przypadało na tę formę regulowania należności (w 2005 roku było to zaledwie 6 proc.).
Zdaniem PZF rynek zyska w 2010 roku na wartości 20 – 30 proc. Zagrożeniem, jak twierdzą eksperci, może być jedynie wzrost aktywności kredytowej banków wobec tradycyjnego klienta faktorów – małych i średnich przedsiębiorstw. Wygląda na to, że w tym starciu wygranymi będą właśnie one.
ikona lupy />
Rynek usług faktoringowych / DGP