W środę w USA kalendarium było znowu prawie puste. Rynkowi akcji pomagały wzrosty cen akcji w sektorze technologicznym. Przede wszystkim chodziło o Cisco, które być może sprzeda swój dział produkcji dla konsumentów. Drożał też Broadcom po pozytywnej rekomendacji. Szeroki rynek przez długi czas nie bardzo wiedział, co robić. Brak nowych impulsów działał paraliżująco.





Czekanie na decyzję, Kongresu w sprawie budżetu nie pomagało. Jeśli Republikanie i Demokraci do piątku do północy się nie porozumieją, to pierwszy raz od 15 lat dojdzie do czasowego zaprzestania usług przez 800-tysięczną armię nieopłacanych urzędników. Należy zakładać, że do tego nie dojdzie, ale skoro już raz tak się stało, to rynek trochę się tego obawia.

Szkodziło też to, że indeksy dotarły do szczytów z lutego. Nic dziwnego, że po początkowym wzroście indeksy wróciły do poziomu z wtorku i tam czekały na końcówkę sesji. Nic się podczas niej nie wydarzyło. Na małym wolumenie indeksy nieznacznie wzrosły, co nie ma najmniejszego znaczenia prognostycznego.

Reklama

GPW rozpoczęła środową sesję od wzrostu indeksów, co nie mogło dziwić, jako że inne europejskie indeksy też rosły. Potem jednak rynek poszedł swoją drogą. WIG20 rósł, mimo że indeksy na innych giełdach spadały (jednak spadały nieznacznie). W okolicach południa sytuacja na rynkach europejskich zaczęła się bardzo powoli poprawiać.

Nasz obóz byków wykorzystał pretekst w postaci lepszych od prognozowanych danych o zamówieniach przemysłowych w Niemczech i doprowadził do pokonania poziomu 2.900 pkt. Szczególnie mocne były spółki surowcowe pod wodzą PKN Orlen i Lotosu. Mocne też były banki. Słabszy był rynek mniejszych spółek. Warte zauważenia było również to, że mocno rósł węgierski BUX, co rodziło podejrzenie, że źródło kapitału jest to samo. WIG20 wzrósł o 1,52 proc. na dużym obrocie, co potwierdza kierunek indeksów. Na rynku nie widać niezdrowej euforii (oprócz spółek surowcowych), co dobrze o nim świadczy i jest plusem dla byków.