Szałek dokonał takiej rewolucji w naszym e-biznesie, że mówi się nawet o „roku Groupona”.
1,5 mln sprzedanych kuponów, 300 mln zł zaoszczędzone przez klientów, 590 tys. użytkowników codziennie odwiedzających stronę serwisu – statystyka, jaką Groupon może się pochwalić rok od swojego startu, robi spore wrażenie nie tylko na analitykach e-commerce. Dla 33-letniego Marcina Szałka te twarde dane to dowód, że biznes, w który uwierzył, się sprawdza. – Liczby nie kłamią, a w biznesach internetowych najlepsze jest to, że wyniki widać bardzo szybko i szybko wiadomo, czy dobrze rokują – mówi Szałek.

Od biznesu do e-biznesu

Reklama
Początkowo nic nie zapowiadało, że młody absolwent Międzynarodowej Ekonomiki Przedsiębiorstw na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą zainteresuje się e-biznesami. Przez pierwsze lata po studiach pracował dla kilku firm w Tajwanie, RPA i Polsce. Choć zajmował się kwestiami związanymi z zarządzeniem IT, były to tradycyjne biznesy. W 2005 r. trafił do międzynarodowej firmy badawczej Boston Consulting Group. Zainteresował się bliżej internetem. Kiedy więc eBay zaczął przygotowania do budowy swojego polskiego oddziału, znalazł się w grupie tworzącej strategię tego największego serwisu aukcyjnego dla Polski.
Serwisowi eBay podbić polskiego rynku się nie udało. Szałek jednak złapał bakcyla internetu. I właśnie takie nowoczesne podejście do biznesu starał się wprowadzić w Avonie, gdzie potem przez blisko dwa lata pracował w dziale strategii i internetu.
Równocześnie myślał już o nowych projektach. Poznał braci Alexandra, Marca i Oliviera Samwerów z niemieckiego funduszu inwestycyjnego European Founders. Samwerowie polski rynek internetowy znali już nieźle, bo to oni w 2007 r. kupili 20 proc. udziałów w Naszej Klasie. Szałek próbował zainteresować ich kolejnymi inwestycjami.

Szybkie przejęcia

– Na początku 2010 r. bracia Samwerowie odezwali się z propozycją spotkania i rozmowy o pewnym projekcie. Kiedy już szykowałem się do podróży, zadzwonił znajomy i opowiedział mi o czterech młodych chłopakach, którzy stworzyli właśnie swój start-up, zainteresowali nim European Founders i właśnie lecieli na spotkanie z Niemcami. Od razu skojarzyłem, że lecimy do Samwerów w tej samej sprawie – wspomina Szałek.
Jednego z tych młodych e-biznesmenów Szałek znał z czasów eBaya, więc całą czwórkę odnalazł jeszcze na lotnisku. Projektem, z którym lecieli do Berlina, był CrocoDeal – klon podbijającego Stany Zjednoczone serwisu zakupów grupowych Groupon.
Samwerowie od ręki zdecydowali się zainwestować w serwis, o ile Szałek – mając większe doświadczenie – nim pokieruje. Kilka dni później serwis już pod nowym logo CityDeal wystartował. Ledwie CityDeal pojawił się w Polsce, firma została kupiona przez swój amerykański pierwowzór.
W tym momencie podbój polskiego rynku rozpoczął się na dobre. W tym samym czasie ruszył jeszcze jeden polski serwis zakupów grupowych Gruper. – Idea zakupów chwyciła u nas momentalnie – przyznaje analityk e-commerce Paweł Lipiec. – Ale tym, co bardzo jej pomogło, było wejście oryginalnego Grouponu z jego zapleczem i sporymi środkami na budowanie siatki handlowców – dodaje Lipiec.
Dziś Groupon, choć działa u nas blisko 40 jego lokalnych klonów, jest największym graczem na rynku. – Obsługujemy około 80 procent transakcji. I taką pozycję zamierzamy utrzymać – mówi Szałek.
Mogą w tym pomóc pieniądze, jakie amerykański Grupon chce pozyskać na Nasdaq. Z debiutu chce zebrać 750 mln dolarów.