Brytyjski indeks FTSE 100 po otwarciu notowań wzrósł o 0,82 proc. i wyniósł 5.814,28 pkt., niemiecki indeks DAX wzrósł o 0,97 proc. i wyniósł 7.240,26 pkt., francuski indeks CAC 40 wzrósł o 0,83 proc. i wyniósł 3.884,00 pkt.

WIG20 na otwarciu sesji wyniósł 2798,39 pkt., co oznacza wzrost o 0,56 proc.

„Sądząc po przebiegu notowań na nowojorskiej giełdzie w ostatnich dwóch dniach, amerykańscy inwestorzy albo nie uwzględniają ryzyka, że greccy posłowie ugną się przed swoim narodem i otworzą puszkę Pandory, głosując przeciw programowi oszczędności, albo liczą, że nieszczęścia jakie to otwarcie spowoduje nie dotkną ich zbyt mocno” – twierdzi Roman Przasnyski z Open Finance.

Choć jak dodaje analityk, zdrowy rozsądek wskazuje, że odrzucenie programu i tym samym międzynarodowej pomocy finansowej jest bardzo mało prawdopodobne, to stawianie dużych pieniędzy w tak niepewnych warunkach, gdy rządząca partia dysponuje przewagą zaledwie pięciu głosów, nie wydaje się przesadnie racjonalne. Szczególnie gdy wspomniany naród dopinguje swych wybrańców strajkiem generalnym, podrzucaniem kamieni oraz nie najtańszej przecież benzyny.

Reklama

„Europejskie rynki nie mają powodów do obaw przynajmniej do czasu głosowania w greckim parlamencie. Rynki obstawiają, że ustawodawcy powiedzą "tak" dla cięć wydatków i dopiero fakt dokonany może sprowokować ewentualną realizację zysków. Wcześniej - o 11:00 poznamy indeksy zaufania w strefie euro, ale nie powinny to być przełomowe dane, zwłaszcza, że oczy inwestorów prześlizgiwać się będą nad nimi w kierunku Aten, gdzie nieco na wyrost twierdzi się, że decydują się losy Europy” – twierdzi Emil Szweda z Noble Securities.