Londyńska Giełda Papierów Wartościowych może stać się ofiarą przejęcia. Ofertę na jej akcje może złożyć Nasdaq OMX.
Xavier Rolet, prezes Londyńskiej Giełdy Papierów Wartościowych (LSE), poniósł porażkę przy próbie fuzji z kanadyjskim rynkiem TMX. Teraz zapewne czeka na telefon od Boba Greifelda, swojego odpowiednika z Nasdaq OMX.
Powszechnie uważa się, że ta amerykańska giełda jest gotowa złożyć ofertę na londyńską giełdę, której akcje podskoczyły o ponad 10 procent i zamknęły się na poziomie 10,61 funta – najwyższym od maja 2008 roku.
Reklama
LSE ma stosunkowo stabilny bilans, z zadłużeniem netto w wysokości 500 milionów funtów (804 miliony dolarów) i wskaźnikiem długu netto do zysku operacyjnego powiększonego o amortyzację na poziomie jeden wobec 2,9 w przypadku Nasdaq.
Kapitalizacja londyńskiej giełdy oznacza jednak, że będzie ona raczej ofiarą niż drapieżnikiem. – LSE może chcieć pozostać niezależna, ale to nie będzie takie łatwe – mówi Frederic Ponzo, partner zarządzający w firmie konsultingowej GreySpark Partners.
Fuzja Nasdaq i LSE połączyłaby dwie najbardziej znane marki w świecie giełd i stworzyła transatlantycką potęgę, jeżeli chodzi o debiuty w USA i Wielkiej Brytanii. Powstałaby również przeciwwaga dla większego aliansu planowanego przez Deutsche Boerse i NYSE Euronext.
Jeżeli Greifeld czuje, że wciąż powinien znaleźć realną odpowiedź na fuzję NYSE – Deutsche, to powinien to rozważyć, mówią analitycy. Połączenie Nasdaq i LSE, najbardziej prawdopodobne poprzez wymianę akcji, nie wzbudziłoby wątpliwości natury antytrustowej ani pytań o już wysokie zadłużenie Nasdaq.
Diego Perfumo, analityk w Equity Research Desk, mówi, że wymiana akcji pomiędzy LSE a Nasdaq nie wymagałaby dodatkowego finansowania. Zakładając synergię na poziomie 150 milionów dolarów – to konserwatywne szacunki, biorąc pod uwagę energię Greifelda, jeżeli chodzi o cięcie kosztów – taka oferta powinna być atrakcyjna dla akcjonariuszy, mówi.
Transakcja powinna pozwolić Roletowi wejść na rynek północnoamerykański i oferuje perspektywę podwójnych notowań na obu giełdach. Greifeld z kolei mógłby wzmocnić swoją pozycję w Europie, gdzie już kontroluje rynek skandynawski poprzez spółkę zależną OMX.
Jednak logika zainteresowania Nasdaq giełdą w Londynie staje się jaśniejsza, kiedy weźmie się pod uwagę jego udziały w LCH.Clearnet, londyńskiej izbie clearingowej, za pośrednictwem której LSE rozlicza transakcje w brytyjskich akcjach i kontraktach terminowych na FTSE.