Na nowojorskim parkiecie we wtorek mieliśmy kontynuację spadków. Trzeba przyznać, że inwestorzy z wyjątkowym opanowaniem znoszą polityczne targi wokół amerykańskiego budżetu i jego zadłużenia. Jeśli dodać do tych niepokojów kolejny 4,5 proc. spadek cen domów oraz nieco rozczarowujące dane o transakcjach na rynku nieruchomości, reakcja rynku była umiarkowana. Dow Jones stracił 0,7 proc., a S&P500 zniżkował o 0,4 proc. Niezłe wyniki spółek oraz wyższy niż się spodziewano wskaźnik nastrojów konsumentów (też mają mocne nerwy, by w takim napięciu dobrze oceniać sytuację) nie były w stanie obudzić popytu na akcje. Byki próbowały coś zwojować jedynie w pierwszych minutach handlu i na dwie godziny przed jego zakończeniem. Finisz jednak był zdecydowanie spadkowy. Obraz rynku nieco się pogorszył, bowiem to już druga zniżka z rzędu, jednak nie na tyle, by przekreślać scenariusz szybkiego rajdu w górę, gdy tylko pojawią się sygnały politycznego porozumienia. Niestety wszystko wskazuje na to, że zostanie wybrany wariant doraźny i nad rynkami wciąż wisieć będzie widmo gigantycznego długu Stanów Zjednoczonych.

Inwestorzy w Azji zajęli się swoimi sprawami i w związku z tym sytuacja była tam dość zróżnicowana. Nikkei na godzinę przed końcem sesji zniżkował o 0,5 proc., zbliżając się niebezpiecznie do poziomu 10 tys. punktów. Podobnej skali zniżkę zaliczał wskaźnik w Bombaju. Z kolei indeksy w Szanghaju starają się odrabiać straty po poniedziałkowym tąpnięciu o ponad 3 proc. Shanghai B-Share zyskiwał ponad 1 proc., a Shanghai Composite rósł o 0,5 proc.

Rosnące rano po 0,1 proc. kontrakty na amerykańskie indeksy dawały nadzieję na nienajgorszy początek handlu w Europie. Wskaźniki we Frankfurcie i Londynie już we wtorek w końcowej części notowań rwały się do zwyżki. Zbyt wiele nie zwojowały, ale może dziś byki będą miały więcej szczęścia i siły. Po południu będą musiały zmierzyć się z informacjami o dynamice zamówień na dobra trwałego użytku za oceanem. Handel prawdopodobnie nie będzie zbyt ożywiony. Inwestorzy czekać będą na wieczorną publikację Beżowej Księgi, czyli raportu Fed o stanie gospodarki. Będzie ona "czytana" z uwagą szczególnie w kontekście piątkowych danych o dynamice amerykańskiej gospodarki.

W Warszawie nadal niewesoło. W najlepszym razie możemy liczyć na utrzymanie krótkoterminowego trendu bocznego, jaki rysuje się od kilku dni. W jego ramach WIG20 porusza się między 2720 a 2740 punktów, czekając na rozwój wydarzeń. Czekanie to odbywa się przy bardzo niskich obrotach, wskazujących na niepewność, co do przyszłego rozwoju sytuacji, jak i zniechęcenie przedłużającymi się perturbacjami wokół rynków. Krajowe fundusze inwestycyjne i emerytalne nie mają zbyt wiele armat, gracze indywidualni nie garną się do roli pierwszych odważnych, a zagraniczny kapitał o polskiej giełdzie najwyraźniej zapomniał.

Reklama