Wydajność pracownika w ciągu godziny spadała przez dwa kwartały w tempie najwyższym od 2008 roku, zaś dane departamentu pracy pokazują, że spadki te są większe niż typowe dla tego okresu wychodzenia z kryzysu.

>>> Czytaj też: Wielkie długi już raz doprowadziły do światowej wojny. Zobacz, czego uczy nas historia

Co więcej, efektywność biznesu wzrośnie tylko o połowę z 3,4 proc., czyli z poziomu tempa, w którym rosła w latach tzw. cudu produktywności w latach 1997-2003 – twierdzą ekonomiści z nowojorskiego Banku Rezerwy Federalnej.

>>> Polecamy: Polska machina przemysłowa pracuje pełną parą. Produkcja ostro w górę

Reklama

“To nie jest dobra wiadomość w obliczu I tak już słąbych perspektyw” – komentuje James Kahn, szef wydziału ekonomii na nowojorskim Yeshiva University oraz były ekonomista banku centralnego. „Trend wolno rosnącej produktywności przybrał na sile, co oznacza, że dotychczasowe założenia dla wzrostu gospodarczego mogą się okazać zbyt optymistyczne”.

Wzrost efektywności pracowników o 1,5 proc. rocznie oznaczałby dla USA PKB wysokości 17 bln dol do 2016 roku bez uwzględnienia inflacji – wyjaśnia Kahn. Jego prognoza jest o 2,3 bln mniejsza niż szacunki biura budżetowego przy Kongresie USA, które mówi o kwocie PKB równej 17 bln dol.