„Opublikowane w czwartek nieco lepsze niż się spodziewano dane makroekonomiczne dotyczące gospodarek chińskiej i europejskiej oraz bardzo dobre w większości informacje ze Stanów Zjednoczonych stanowiły doskonałą okazję do wzrostów”, ocenił Roman Przasnyski z Open Finance.
I tka się stało. Główne indeksy poszły w górę. Po otwarciu notowań brytyjski indeks FTSE 100 zyskał 0,51 proc. i wyniósł 5.428,31 pkt. Francuski indeks CAC 40 wzrósł o 0,23 proc. do poziomu 3.005,52 pkt. a niemiecki indeks DAX o 0,37 proc. i wyniósł 5.751,83 pkt.
Jednak, w ocenie analityka, czwartkowa próba odreagowania spadków na giełdach nie wypadła zbyt okazale. „Powodów do pośpiechu w kupowaniu akcji nie ma. A chętnych do sprzedaży nie brakuje”.
Na polskim parkiecie notowania spółek radziły sobie w tym tygodniu całkiem nieźle. Jednak w czwartek ogłoszenie szczegółów na temat podatku od kopalin zapowiadanego w expose premiera pogrążyło akcje KGHM, które spadły o 10 proc.
W piątek WIG 20 na otwarciu sesji umocnił się o 0,69 proc. i wyniósł 2176,24 pkt. WIG zyskał 0,5 proc.
Wciąż z jednak na rynkach powraca kwestia kryzysu zadłużenia na Starym Kontynencie. Politycy instytucje nie wypracowali dotąd spójne rozwiązania ratowania Europy przed recesją. „Europejski Bank Centralny do działania się nie pali, Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzega, że jeszcze chwila i Europa sama nie da sobie rady, agencje ratingowe patrzą na to co się dzieje ze wzmożoną uwagą, a efekty tego patrzenia pewnie wkrótce się pojawią w postaci obniżonych ocen wiarygodności kredytowej”, wymienia Przasnyski.
Informacja o obniżeniu ratingów 10 banków hiszpańskich przez S&P nie wywołał jednak dużej paniki na rynkach. Ponadto Fitch obniżył oceny Bank of America, Goldman Sachs, Barclays, BNP Paribas, Credit Suisse i Deutsche Bank.