Węgierski bank centralny zaskoczył we wtorek ekonomistów nie podnosząc stóp procentowych, ale notowania forinta spokojnie zareagowały na taką decyzję. Można uznać, że po tym jak główna stopa procentowa na Węgrzech w listopadzie i grudniu rosła dwukrotnie o 50 pkt. (do 7,5 proc.), aby powstrzymać wyprzedaż lokalnej waluty przez zagranicznych inwestorów, tamtejszy bank centralny nie chce pozbawiać się narzędzi, które będą bardzo potrzebne, jeśli nie uda się szybko przekonać unijnych urzędników i MFW do finansowego wsparcia "czarnej owcy Europy". Złoty w pierwszej części dnia bronił się przed wyprzedażą stosunku do euro i do dolara, ale udawało się tak długo, jak para euro-dolar utrzymywała się powyżej poziomu 1,30 USD. Po południu dolar kosztował 3,31 PLN, a euro 4,29 PLN.

W najbliższych dniach trzeba przygotować się na korektę zarówno na rynku walutowym, jak i na światowych rynkach akcji. Należy się ona rynkom "z urzędu", po tym jak bez większego wysiłku o blisko 20 proc. od październikowych dołków wzrósł indeks S&P500, a NASDAQ znalazł się najwyżej od dekady. Optymistom upatrującym w tych ruchach początku nowej hossy należy się informacja, że wzrosty te miały głównie charakter techniczny - indeksy z Wall Street w górę ciągnęły te spółki, które w 2011r. radziły sobie najsłabiej, obroty na szerokim rynku utrzymywały się na niskich poziomach, a inwestorzy wybiórczo traktowali bieżące dane makroekonomiczne i informacje.

W styczniu 50 najsłabszych spółek z S&P500 wzrosło o 10 proc., a ceny 50 najmocniejszych spółek ubiegłego roku poszły w górę jedynie o 2 proc. Wszelkie negatywne wiadomości, począwszy od fiaska negocjacji Grecji z wierzycielami, po komunikaty agencji ratingowych (S&P i Fitch uznają restrukturyzację długu Grecji za zmianę warunków w trakcie gry i bankructwo państwa), mogą tylko pogłębić skalę korekty.

We wtorek tuż po rozpoczęciu sesji na Wall Street S&P500 spadał o ok. 0,5 proc., a na Starym Kontynencie brytyjski FT-SE i francuski CAC40 traciły na wartości ponad 1 proc. WIG20 po godz. 16 poruszał się w okolicy poziomu 2250 pkt., czyli ok. 0,4 proc. poniżej poniedziałkowego kursu zamknięcia.

Reklama

Doniesienia z kolejnych spotkań polityków strefy euro i ekonomistów MFW wydają się coraz bardziej surrealistyczne. Podczas gdy strefa euro walczy o jak najłagodniejszy przebieg recesji, przewodnicząca MFW podkreśla, że oprócz zdecydowanej redukcji długu, członkowie unii walutowej muszą jednocześnie przywrócić szybkie tempo wzrostu gospodarczego. Z kolei Angela Merkel oraz Oli Rehn, komisarz Unii Europejskiej ds. gospodarczych i walutowych, mówią o podwyższeniu "siły rażenia" dwóch funduszy ratunkowych zupełnie, jak gdyby nie przyjmowali do wiadomości konsekwencji, jakie ze sobą niesie obniżka ratingów przez S&P oraz podobne decyzje pozostałych agencji, które poznamy prawdopodobnie w tym lub przyszłym tygodniu.