Według osób znających przebieg negocjacji firmy i władze stanu mają nadzieję w przyszłym tygodniu osiągnąć porozumienie w sprawie dyskutowanej od dawna umowy dzierżawy Point Thomson, dużego złoża ropy i gazu w North Slope na Alasce.
Umowa umożliwiłaby firmom przyspieszenie oceny ekonomicznej racjonalności projektu budowy dużego gazociągu biegnącego na południowe wybrzeże Alaski, skąd LNG mógłby być transportowany statkami do Chin i innych krajów azjatyckich.
Reklama
Gubernator Alaski Sean Parnell powiedział „Financial Timesowi”, że wierzy, iż plan może zostać zrealizowany.
Władze stanu argumentują, że BP, ExxonMobil, ConocoPhillips i Chevron zbyt wolno realizują plan eksploatacji ropy i gazu w Point Thomson, uzgodniony jeszcze w 1977 roku, i chcą wypowiedzieć umowę dzierżawy. John Minge, prezes BP ds. poszukiwań na Alasce, powiedział, że rozmowy na temat rozwiązania sporu powinny się zakończyć jeszcze w marcu.
Udowodnione rezerwy w wysokości 35 bilionów m sześc. gazu to ok. jednej ósmej łącznych amerykańskich rezerw. Jednak bez rurociągu gaz ten jest bezwartościowy.
Exxon i TransCanada pracowały nad wytyczeniem szlaku przesyłu gazu przez Kanadę do dolnych 48 stanów USA, ale szefowie branży i urzędnicy rządowi mówią, że projekt stracił na dynamice w wyniku spadku cen, spowodowanego boomem na gaz łupkowy.
Parnell powiedział, że Alaska jest sfrustrowana powolnym postępem projektu eksploatacji gazu, który może potencjalnie przynieść stanowi 400 mld dolarów. Wezwał firmy do zbudowania krótszego rurociągu do południowego wybrzeża Alaski, gdzie mógłby powstać nowy terminal LNG, skąd surowiec eksportowanoby do Azji. – Jest gaz i jest rynek dla niego, szczególnie w regionie Pacyfiku – powiedział. – Dlaczego mielibyśmy tego nie wykorzystać?