W ciągu następnych 8 lat produkcja ropy i gazu w Stanach Zjednoczonych i Ameryce Północnej będzie rosnąć w szybkim tempie dzięki ogromnym postępom we wdrażaniu nowych metod pozyskiwaniu surowców z naturalnych źródeł, napisali analitycy Citi w raporcie opublikowanym wczoraj.

"Do 2013, USA staną się największym producentem dwóch głównych surowców energetycznych na świecie i prześcigną Arabię Saudyjską i Rosję". Autorzy posunęli się dalej i nazwali Amerykę Północną „nowym Bliskim Wschodem” – pisze Bussines Insider na podstawie raportu. Obok USA rodzą się kolejni potentaci na rynku energetycznym - Kanada i Meksyk.

>>> Czytaj też: Mamy problem: gaz łupkowy się ulotnił, koncerny mogą uciekać z Polski

Ekonomiści spodziewają się, że produkcja paliw płynnych podwoi się w Ameryce Północnej w ciągu dekady (do 2020 r.). Dzięki temu w Stanach Zjednoczonych przybędzie nowych miejsc pracy, PKB ruszy do przodu a dolar będzie się umacniać. „To zmieni oblicze gospodarki USA i przywróci jej dawny blask”, wynika z analiz. „Do 2020 r. przemysł energetyczny w Ameryce wywoła kolejną rewolucję przemysłową”.

Reklama

Obecnie na rodzimym rynku USA największy udział w produkcji paliw mają paliwa konwencjonalne oraz upłynniony gaz NGL (Natural gas liquids). Według prognozy Citi, do 2015 r. znacznie wzrośnie udział gazu i ropy z łupków oraz biopaliw i surowców pozyskiwanych w wyniku wierceń podwodnych.

Na świecie USA są przede wszystkim największym konsumentem ropy. W 2010 roku rynek USA chłonął 19,1 mln baryłek ropy dziennie. Za USA znalazły się Chiny, największe państwo świata z 9,1 mln baryłek (potem Japonia, Indie, Rosja i Arabia Saudyjska). Jako producent tego surowca USA zajmują na razie 3 miejsce - po Rosji i Arabii Saudyjskiej.

ikona lupy />
Statua Wolności, fot. gary718 / ShutterStock