Hollande, który pokonał wczoraj byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego, obiecał przyśpieszenie wycofania francuskich wojsk z Afganistanu oraz zakwestionował powrót do koncepcji wzmocnienia roli NATO, którą zaprojektował Sarkozy. Lider francuskich socjalistów ma także odmienną niż Angela Merkel wizję polityki antykryzysowej w Europie.

„Hollande będzie klasycznym francuskim prezydentem: z jednej strony sojusznik USA, ale z drugiej strony już nie tak bardzo emocjonalnie zaangażowany jak Sarkozy, który prezentował dość wyjątkowe podejście w historii francuskich stosunków z zagranicą” – twierdzi Francois Heisbourg, prezes Instytutu Studiów Strategicznych w Londynie. „A klasyczny, francuski prezydent oznacza prezydenta bardziej skomplikowanego” – dodaje Heisbourg.

Kalendarz prezydenta elekta w najbliższym czasie jest zdominowany przez wizyty zagraniczne. Już w przyszłym tygodniu Hollande uda się do Niemiec na spotkanie z kanclerz Angelą Merkel, zaś niedługo po tym weźmie udział w szczycie G8 w Camp David i szczycie NATO w Chicago.

Reklama

Siódmy od czasów powstania V Republiki Francuskiej (od 1958 roku) prezydent już wcześniej zapowiadał, że ma zamiar wycofać francuskie wojska z Afganistanu do końca 2012 roku, a zatem rok wcześniej niż planował Nicolas Sarkozy i dwa lata wcześniej niż USA. Hollande był również dość wstrzemięźliwy wobec pomysłu rozmieszczenia w Europie elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej.

Czas na kompromis

“Pamiętajmy, że jako opozycyjny kandydat wobec Sarkozy’ego Hollande musiał składać określone deklaracje, co znalazło posłuch wewnątrz kraju. Teraz natomiast nadszedł czas dyskusji i kompromisu” – twierdzi Hubert Vedrine, były minister spraw zagranicznych z ramienia francuskiej Partii Socjalistycznej.
Francois Hollande jeszcze jako kandydat na prezydenta starał się zachowywać równowagę w stosunkach transatlantyckich, co często nie udawało się jego poprzednikom. Stosunki francusko-amerykańskie były w dość kiepskim stanie w czasie prezydentury Jacquesa Chiraca, który sprzeciwił się interwencji USA w Iraku. Polepszenie tych relacji nadeszło wraz z prezydenturą Nicolasa Sarkozy’ego, który jeszcze w 2008 roku nazywał Baracka Obamę swoim „kolegą”.

„Postaramy się uniknąć konfliktów podczas szczytu NATO w Chicago” – obiecywał Hollande jeszcze w lutym 2012 roku. „Nawet jeśli nasze poglądy co do NATO i Afganistanu są odmienne, to mamy pełną świadomość, że Francja i USA to sojusznicy, a zatem i partnerzy” – twierdził Hollande podczas konferencji prasowej 25 kwietnia.

Cel: zdobycie parlamentu

Polityczna stawka szczytu NATO w Chicago zdaje się być duża dla Hollande’a. „Nie wolno zapominać, że w czerwcu czekają nas kolejne wybory we Francji – tym razem parlamentarne. Hollande i jego partia muszą zdobyć tam absolutną większość” – komentuje Heisbourg. Wybory do francuskiego Zgromadzenia Narodowego są przewidziane na 10. i 17. czerwca 2012.

Oprócz poglądów na politykę zagraniczną, styl nowego prezydenta również znacząco różni się od tego, który prezentował Nicolas Sarkozy. „Samo przebywanie w jednym pokoju z Sarkozy’m jest wystarczające, aby każdemu podniósł się poziom stresu” – czytamy w jednej z amerykańskich depesz z 2007 roku, ujawnionych przez Wikileaks.