17 czerwca odbędą się drugie wybory parlamentarne w Grecji, które mogą przesądzić o jej pozostaniu w strefie euro. Jest to najbaczniej obserwowane głosowanie w Unii, ze względu na obawy, że wyjście Aten z unii walutowej nasili kryzys finansowy w całej Europie.

Po poprzednich wyborach, które odbyły się 6 maja, żadnej partii nie udało się utworzyć rządu. Blisko 70 proc. głosów zdobyły wówczas partie sprzeciwiające się reformom i drastycznym oszczędnościom, jakie narzuciły Grecji UE i Międzynarodowy Fundusz Walutowy w zamian za pomoc finansową (około 240 mld euro do 2014 roku).

Najważniejszymi ugrupowaniami, które walczyć będą o głosy w niedzielnych wyborach są dwie partie proreformatorskie: konserwatywna Nowa Demokracja (ND), której przewodzi Antonis Samaras i Ogólnokrajowy Ruch Socjalistyczny (PASOK) oraz Koalicja Radykalnej Lewicy (SYRIZA), przeciwna polityce cięć budżetowych.

Większość najnowszych sondaży opublikowanych przed wyborami parlamentarnymi w Grecji wskazuje na niewielką przewagę ND, jednak według części badań w głosowaniu wygra SYRIZA. Na trzecim miejscu z 9,9 proc. znalazł się PASOK.

ND i PASOK, które dominowały na greckiej scenie politycznej przez prawie cztery dekady, zapłaciły jednak w poprzednich wyborach cenę za przeciągający się kryzys finansowy i rosnące bezrobocie. Do głosu doszły skrajne ugrupowania, w tym neonazistowska, antyimigrancka Złota Jutrzenka.

Reklama

Jak pisze w środę "New York Times", większość europejskich rządów najchętniej widziałaby w roli nowego premiera Samarasa; komentatorzy polityczni i inwestorzy pokładają największe nadzieje na ustabilizowanie sytuacji politycznej i gospodarczej w Grecji w utworzeniu koalicji, której przewodziłaby Nowa Demokracja.

Lider SYRIZY Aleksis Cipras szermuje hasłami odrzucenia przez Grecję zobowiązań zaciągniętych wobec UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) w zamian za pomoc w wysokości 240 mld euro. Jego partia zajęła 6 maja drugie miejsce, za Nową Demokracją, zdobywając 16,8 proc. głosów.

Cipras wprawdzie nie chce, by kraj wyszedł w unii walutowej (według sondaży nie chce tego trzy czwarte Greków), ale w opiniach mediów i ekspertów politycznych ewentualne zwycięstwo SYRIZY przybliży wyjście bądź wyrzucenie kraju ze strefy euro.

"Niemal na pewno można natomiast wykluczyć powstanie po wyborach +wielkiej koalicji+, w skład której weszłyby dwie partie głównego nurtu (ND i PASOK) i SYRIZA" - prognozuje waszyngtoński think tank Brookings Institution.

Jeśli zawierzyć sondażom, ND i PASOK mogłyby utworzyć koalicję, zyskując 160 miejsc w 300-osobowym parlamencie, lub nawet więcej, czyli wystarczającą liczbę, by utworzyć rząd. Partie reformatorskie mogą też przyciągnąć jakieś pomniejsze ugrupowanie, co zwiększy ich szanse na zmontowanie koalicji - pisze Brookings.

Jeśli SYRIZA zdobędzie najwięcej głosów, może ewentualnie utworzyć koalicję z innymi partiami, które przeciwne są wdrażaniu reform pod dyktando UE i kredytodawców Grecji.

W greckim systemie wyborczym ugrupowanie, które zajmie pierwsze miejsce w wyborach uzyskuje bonus w postaci 50 miejsc w parlamencie dodatkowo do tych, które należą się mu na podstawie wyniku procentowego. Zasada ta praktycznie uniemożliwia pozostałym partiom utworzenie rządu bez udziału zwycięzcy.

Jest też jednak całkiem możliwe, że ze względu na głębokie podziały na scenie politycznej znów nie powstanie koalicja rządząca, a kraj czekać będą wtedy kolejne wybory w lipcu. Do tego czasu wyczerpać się mogą fundusze, jakimi dysponują Ateny - piszą eksperci Brookings.

Impas po wyborach - tak jak wygrana SYRIZY - przybliżyłby perspektywę niewypłacalności Grecji i jej wyjścia z unii walutowej.

Z uwagą i niepokojem sytuację przed wyborami obserwują europejscy politycy oraz międzynarodowi eksperci i inwestorzy; wyłamanie się kraju ze strefy euro grozi pogłębieniem kryzysu w UE, nawrotem recesji w USA i globalnym spowolnieniem gospodarczym - ostrzega raport Brookings.

Niepokój o wynik greckich wyborów odbił się w środę na notowaniach na Wall Street; giełdy reagują niepokojem na sytuację w Grecji od dwóch miesięcy - pisze "New York Times".

Greccy bankierzy poinformowali w środę, że przed wyborami nasilił się w kraju odpływ kapitałów; więcej klientów wycofuje lokaty z greckich banków. Trend taki utrzymuje się z różnym natężeniem od dwóch lat, ale wynik wyborów może spowodować run na banki i niezależnie od intencji rządu zmusić kraj do wyjścia ze strefy euro - podaje AP.

W maju agencja ratingowa Fitch poinformowała, że jeśli Grecja opuści strefę euro na skutek impasu politycznego po wyborach lub z powodu niemożności ustabilizowania sytuacji gospodarczej, wpłynie to rating długów publicznych w całej unii walutowej. Najszybsze obniżenie not groziłoby Francji, Włochom, Cyprowi, Irlandii, Portugalii, Słowenii i Belgia. Fitch obniżył niedawno Hiszpanii.

Na organizującym zakłady (na pokaźne sumy) portalu Intrade, który zasłynął z tego, że trafnie wytypował wyniki dwóch ostatnich kampanii wyborczych w USA i zwycięzców Oscara, 41,7 proc. graczy stawiało pod koniec maja na to, że po wyborach Grecja wyjdzie ze strefy euro do końca tego roku. Scenariusz, że wyjdzie do końca 2014 roku, obstawia 68,7 proc. osób - podaje "NYT".