Jeszcze nigdy w historii polscy siatkarze nie wystąpili w finale tej imprezy. Dostali się do niego w sobotę w Sofii po zwycięstwie nad Bułgarią 3:0. O końcowy triumf walczyli z mistrzami olimpijskimi Amerykanami i osiągnęli doskonały wynik.

W niedzielnym finale Ligi Światowej 8 lipca 2012 roku reprezentacja Polski pokonała USA 3:0 (25:17, 26:24, 25:20).

Polska: Piotr Nowakowski (8), Michał Winiarski (9), Bartosz Kurek (15), Zbigniew Bartman (16), Łukasz Żygadło (2), Marcin Możdżonek (2) i Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Grzegorz Kosok (5), Michał Ruciak (2).

USA: Matthew Anderson (8), Sean Rooney (2), David Lee (4), Donald Suxho, Russell Holmes (7), Clayton Stanley (15) i Richard Lambourne (libero) oraz William Priddy (5), David McKenzie, Paul Lotman (1), Brian Thorton.

Reklama

Trener Polaków Andrea Anastasi przed meczem przestrzegał, że psychologiczną przewagę mają Amerykanie, którzy ten turniej wygrali już cztery lata temu. Biało-czerwoni do finału awansowali po raz pierwszy. "Dlatego musimy podejść do meczu z należytą skromnością" - powiedział Włoch.

Jego zawodnicy zagrali jednak bez kompleksów i odnieśli pewne zwycięstwo. W turnieju finałowym nie przegrali żadnego spotkania, a dwa sety oddali tylko Brazylijczykom na inaugurację.

W pierwszym secie finału Polacy całkowicie zdominowali rywali. Prowadzili od samego początku, a do wyrównania doszło tylko raz (9:9). Chwilę później, po bloku, na boisko upadł Marcin Możdżonek. Kapitan drużyny doznał urazu stawu skokowego i już do gry nie wrócił. Zastąpił go Grzegorz Kosok, który podołał zadaniu.

Ten przypadek tylko zmobilizował Polaków do jeszcze lepszej postawy. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Bartosz Kurek, który pomagał w bloku, znakomicie serwował i zdobywał punkty w ataku. To głównie dzięki niemu biało-czerwoni zwyciężyli w otwierającej spotkanie partii 25:17.

Bardziej nerwowo było w drugiej, kiedy Polacy przegrywali nawet trzema punktami (14:17). Amerykanie, a zwłaszcza Sean Rooney, odrzucili ich serwisem od siatki i wykorzystywali bezlitośnie każdy błąd.

Przełom nastąpił w końcówce. Dwie akcje Zbigniewa Bartmana doprowadziły do remisu 20:20. Później trwała walka punkt za punkt. W końcówce w ataku świetnie spisał się Michał Winiarski, a ostatni punkt biało-czerwoni zdobyli blokiem (26:24).

Rewelacyjny blok, skuteczność w ataku i dobry serwis sprawiły, że ekipa Anastasiego nie miała żadnych problemów w trzeciej partii. Od samego początku pewnie prowadziła, a bezradni Amerykanie tylko rozkładali ręce i spoglądali na trenera Alaina Knipe'a. Ten robił zmiany, ale i one nie poskutkowały. Biało-czerwoni zwyciężyli 25:20.

Z Sofii Polacy wyjadą jako jedyny zespół z kompletem zwycięstw na koncie. Najpierw pokonali mistrzów świata Brazylijczyków 3:2, później wicemistrzów Kubańczyków 3:0 i w sobotę gospodarzy 3:0. USA przegrała swój pierwszy mecz z Niemcami 2:3, potem okazała się lepsza od Bułgarów 3:0 i w półfinale od Kubańczyków 3:0.

Przed Polakami i Amerykanami na parkiet wyszli Bułgarzy z Kubańczykami, aby rozegrać mecz o trzecie miejsce. Kuba wygrała w z Bułgarią 3:2 (25:18, 19:25, 23:25, 25:23, 15:12). Mecz charakteryzował się przede wszystkim nierówną grą obu ekip. Raz falami zdobywali punkty gospodarze, chwilę później zawodnicy z Karaibów.

Dla Kubańczyków nawet trzecie miejsce nie jest sukcesem. Od początku swojego pobytu w Sofii podkreślali, że przyjechali, by triumfować. Miała to być nagroda pocieszenia po tym, jak nie udało im się zakwalifikować do igrzysk w Londynie.

Milion dolarów dla zwycięzcy Ligi Światowej

Walka toczyła się nie tylko o prestiżowe zwycięstwo, ale także spore pieniądze. Triumfator otrzyma milion dolarów, srebro warte jest połowę tego, a brąz 300 tys. dolarów. Przewidziane są także premie indywidualne dla najlepszych zawodników. Dla MVP turnieju przygotowano czek na kwotę 30 tys. dolarów. Najlepiej punktujący otrzyma 20 tys, a pozostali wyróżnieni - po 10 tys.

Brazylijczycy są rekordzistami pod względem triumfów w Lidze Światowej siatkarzy. Zwyciężyli dziewięć razy. Jedną wygraną mniej mają w dorobku Włosi. Dwukrotnie zwyciężyli Rosjanie, a raz reprezentacje Kuby, Holandii i USA.

Polska debiutowała w 1998 roku. Najlepiej wypadła przed rokiem, kiedy w hali Ergo Arena na granicy Gdańska i Sopotu zajęła trzecie miejsce. Dwa razy była na czwartej pozycji - w 2005 roku w Belgradzie oraz w 2007 w Katowicach. W pierwszym przypadku w meczu o trzecią lokatę przegrała z Kubą, w drugim - z USA.