„Wszędzie na świecie w krajach rozwijających się, miasta wyrastają zanim jeszcze infrastruktura jest w stanie sprostać ich wymogom. Inaczej jest w Shenzhen, chińskiej unikalnej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, położonej ‘rzut kamieniem’ od Hong Kongu”, pisze portal The Economist.

Qianhai to nowy eksperymentalny projekt chińskich władz. Dzielnica położona jest w Shenzhen, miastu które jeszcze kilkadziesiąt lat temu było wioską rybacką a w latach 80., gdy powstała tam specjalna strefa ekonomiczna, stało się finansowym centrum Chin i wizytówką dla reszty świata.

Tym razem jednak władze Chin idą o krok dalej – Qianhai ma być nie tylko częścią strefy gospodarczej, ale jeszcze bardziej zaawansowaną wysepką kapitalizmu na morzu chińskiego komunizmu. Chińczycy nazywają eksperymentalny projekt „strefą współpracy nowoczesnych usług Qianhai-Shenzhen-Hong Kong.

Celem jest nie tylko stworzenie nowej prestiżowej dzielnicy świata chińskich finansów, ale przede wszystkim przyciągnięcie kapitału. Qianhai będzie mieć oddzielne systemy podatkowy i prawny, a nawet instytucje antykorupcyjną podobną do ICAC w Hong Kongu. „Ma to być pilotażowy projekt, w którym władze będą testować jak sprawdza się polityka rozwoju nowoczesnych usług opartych na innowacyjnych systemach, klastry przemysłowe, współpraca z Hong-Kongiem oraz rozwój przemysłowej restrukturyzacji całego regionu delty rzeki Perłowej” – czytamy na portalu www.china-breafing.com.

Reklama

Wodne miasteczko

Ulice przy stacji Qianhai na zachodnim brzegu miasta są wyposażone już w pełną infrastrukturę: od budynków po znaki drogowe i bilbordy. Jednak czynne jest tylko jedno wejście do metra. „Na razie to miejsce jest raczej puste, ale pełne ambicji”, wynika z artykułu.

Założenia architektoniczne przewidują rozbudowanie sieci wodnych kanałów, które będą zbierać, przechowywać i oczyszczać wodę spływającą z głębi miasta - tak, aby do sztucznego jeziora wpływał już tylko czysty strumień, jak tłumaczy The Economist James Corner z firmy, która wygrała konkurs na zaprojektowanie krajobrazu Shenzen.

Polityka dla Qianhai jest jeszcze bardziej liberalna niż dla całej strefy Shenzen. Podatek korporacyjny będzie tu wynosić zaledwie 15 proc. Finansiści, prawnicy i księgowi, a także pracownicy kreatywni będą zwolnieni z podatków dochodowych. Na przedstawicieli tych właśnie zawodów liczą chińskie władze.

Liberalna ostoja Państwa Środka

Władze liczą także na duży przypływ kapitału. Jak zauważa The Economist, przelewy w juanie będą mogły tu napływać spoza granic Państwa Środka. Ponad 550 mld juanów jest obecnie ulokowanych na kontach w Hong Kongu, kolejne 60 mld w Singapurze a 35 mld w Londynie – według najnowszych danych Bourse Consult.

Cały ten zasób gotówki w chińskiej walucie nie wróci jednak tak łatwo do kraju. Obecnie zagranicznym inwestorom, którzy zarabiają w juanach, jest raczej ciężko zainwestować w Chinach – przepływy pieniężne są ściśle kontrolowane. Obecnie władze na ogół starają się zaostrzyć politykę kredytową.

Qianhai ma poluzować te granice. Najłatwiejszy dostęp do strefy będą mieć banki z Hong Kongu. „Kraj dąży do stopniowego osiągnięcia pełnej wymienialności juana, Qianhai będzie pionierem tego postępu”, powiedział dla portalu Zhang Xiaoqiang z Narodowej Komisji Rozwoju i Reform, chińskiego organu planistycznego.

The Economist stawia jedno pytanie: co powstrzyma firmy z Qiuanhai przed pożyczaniem tych wielkich ilości juana, które tu napłyną, reszcie kraju? Jeśli władze nie przewidują żadnych kontroli przepływy juana mogą stać się „powodzią”.

Strefa Qianhau nie będzie gotowa przed 2020 rokiem. Do tego czasu w Państwie Środka kontrole przepływów kapitałowych mogą się zmniejszyć. „Zarówno w finansach, jak i infrastrukturze, Chiny lubią przecierać szlaki, platformy i bariery wejścia zanim przyjdą tłumy” – podsumowuje autor artykułu.