Mimo ze tydzień temu deputowani europejscy przytłaczającą większością odrzucili umowę handlową dotyczącą zwalczania obrotu towarami podrobionymi, te same rozwiązania wkrótce pojawia się w innych przepisach wiążących Unię. Choćby takich jak negocjowane obecnie porozumienie o zwalczaniu piractwa miedzy UE i Kanada (CETA), o czym na swoim blogu napisał Michael Geist, akademik zajmujący się umową na Uniwersytecie w Ottawie.

To nie koniec, bo zapisy ACTA będą również forsowane w formie unijnej dyrektywy. Inny sposób to podpisanie przez Komisję porozumień z OECD o ochronie własności intelektualnej. Wraz z wejściem w życie traktatu lizbońskiego UE ma osobowość prawną. Może zawierać z państwami i organizacjami międzynarodowymi umowy.

Okazuje się, że traktat lizboński, który miał dać obywatelom większy wpływy na UE, w rzeczywistości pozwala Komisji na swobodę w arbitralnym podejmowaniu decyzji.

Umowa ACTA miała ustalić międzynarodowe standardy w walce z naruszeniami własności intelektualnej. Problem w tym, że przy okazji ograniczała swobodę internetu. To wywołało protesty internautów.

Reklama

ACTA za wszelką cenę

Wydawało się, ze mamy definitywny koniec ACTA po odrzuceniu jej przez Parlament Europejski. Czy rzeczywiście Komisja Europejska może ten protest zlekceważyć i w umowie z Kanadą wprowadzić te same przepisy tak, żeby nikt się nie zorientował?

Joe Mcnamee, dyrektor EDRI: To nie jest dla mnie szczególnie zaskakujące. KE już przed debatą nad ACTA próbowała te same rozwiązania wprowadzić w inny sposób, m.in. w ramach porozumień OECD. I teraz tez do tego wraca. Moim zdaniem Komisja po prostu liczy na to, że Parlament Europejski zapomni o tym, co sam uchwalił. Dlatego ratyfikacja porozumienia CETA zostanie odłożona do 2014 roku, kiedy w wyborach zostanie wyłoniony nowy europarlament. Z tego samego powodu KE zwróciła się do Trybunału Sprawiedliwości UE z prośbą o uznanie, czy ACTA jest w świetle unijnego prawa aktem legalnym, czy nie. To będzie dodatkowy argument, aby przekonać eurodeputowanych do ratyfikacji.

Czy umowa z Kanada jest jedynym porozumieniem, dzięki któremu ACTA może zostać wprowadzona tylnymi drzwiami?

Wszystkie porozumienia handlowe, które forsują Stany Zjednoczone, będą teraz zawierały takie przepisy. Jednym z przykładów jest umowa o partnerstwie transpacyficznym (TPPA), którą Waszyngton negocjuje m.in. z Australią i Nową Zelandią i która potem będzie wiązała Unię z tymi państwami.

Czy umowy handlowe to jedyne pole batalii o ACTA?

Komisja Europejska ma tu inna potężną broń: przegląd dyrektywy o wdrażaniu ochrony praw intelektualnych (IPRED) z 2004 roku, która działa źle i wymaga dostosowania do charakteru współczesnych mediów elektronicznych. To znakomita okazja dla Brukseli, aby wpisać przy tej okazji wiele rozwiązań ACTA. Projekt nowej dyrektywy ma być gotowy w drugim kwartale 2013 roku. Komisja forsuje także projekt dobrowolnego zaostrzenia kontroli wymiany internetowej przez operatorów sieci w imię oczywistych, ale bardzo szeroko rozumianych programów walki z terroryzmem czy przeciwdziałania przemocy wobec dzieci.

Które rządy państw Unii popierają taką strategie?

Oficjalnie żadne. ACTA wywołała takie oburzenie społeczne, ze nikt nie chce teraz się wychylać. Irlandzki minister odpowiedzialny za negocjacje ostatnio wręcz się wypierał, ze złożył podpis pod ACTA, zrzucając odpowiedzialność na ambasadora, który przecież działał tylko w ramach zleconych mu kompetencji.

To dlaczego KE tak bardzo zależy na ACTA?

W Komisji też nie ma w tej sprawie jednomyślnego stanowiska. Z moich źródeł wiem, ze Jose Manuel Barroso był wściekły na Karela De Guchta (komisarz ds. handlu) za sposób, w jaki negocjował tę sprawę. Nie podoba się to także Nellie Kroes i Viviane Reding. Jednak ze względów ambicjonalnych te batalię De Gucht chce wygrać. A przede wszystkim ogromna presje w tej sprawie wywierają na Brukselę Stany Zjednoczone. W końcu na przyjęciu ACTA mogą bardzo dużo wygrać, bo to z USA pochodzą wszyscy wielcy operatorzy internetu, wyszukiwarek czy systemów płatności. De Gucht od początku fatalnie negocjował w tej sprawie z Amerykanami: Europa nie uzyskała nic, nawet przestrzegania przepisów o ochronie środowiska przy niszczeniu na granicy podrobionych towarów. Komisji zapewne nie uda się przeforsować wszystkich przepisów ACTA.

Na wdrożeniu których przepisów zależy jej najbardziej?

Tych, które pozwalają prywatnym koncernom na samodzielne wdrażanie regulacji o ochronie własności intelektualnej. Co to może oznaczać, doświadczył już WikiLeaks – choć portal formalnie nie został o nic oskarżony, stracił domenę internetową, hosting, możliwości dokonywania płatności. Jeśli Bruksela postawi na swoim, każdy, kto narazi się Google’owi, Visie czy Master-Card, wypadnie z internetowego rynku.

*Joe McNamee – dyrektor koalicji 28 organizacji społecznych z 18 krajów UE zwalczających ACTA EDRI (European Digital Civil Rights Initiative). Był przez 11 lat konsultantem brytyjskiej firmy telekomunikacyjnej CompuServe, gdzie wyspecjalizował się w analizach prawnych projektów IT.

ikona lupy />
Protesty grupy Anonymous / Bloomberg / David Paul Morris