Wzrost obaw o strefę euro pchnął już indeks dolarowy do poziomów najwyższych od dwóch lat (podobnie jak kurs EUR/USD, który w poniedziałek ustanowił nowe minimum na poziomie 1,2067). Para USD/CHF buduje tegoroczne maksima, testując poziomy ostatnio widziane w grudniu 2010, zaś para EUR/JPY wyznacza nowe historyczne dołki zmierzając ku 94,0. Z kolei na rynku długu dalej tracą papiery hiszpańskie i włoskie nasilając obawy o trwałość strefy euro. W poniedziałek rentowności 10-letnich obligacji Hiszpanii wzrosły do blisko 7,6%, a pięcioletniego długu do około 7,5%. W obu przypadkach oznaczało to najwyższe poziomy w historii strefy euro. Z kolei w Rzymie dochodowości papierów dziesięcioletnich osiągnęły notowania ostatnio widziane w styczniu 2009 roku, zaś pięcioletnich wzrosły do poziomów z końca czerwca br. Z drugiej strony nasila się popyt na aktywa bezpieczne, takie jak niemieckie Bundy, czy amerykańskie Treasuries, rentowności których spadają z kolei do równie dawno (bądź w ogóle) nie notowanych obszarów. Taka utrzymująca się tendencja idzie w parze z argumentowanym przez niektórych uczestników rynku ryzykiem wystąpienia deflacji w USA i strefie euro.

Choć poniedziałkowe przedpołudnie pozbawione było publikacji ważnych danych i wydarzeń makroekonomicznych mogących wpływać na nastroje inwestorów, to jak widać na rynku i tak dominowała wyprzedaż aktywów uznawanych przez inwestorów za ryzykowane. W kolejnych dniach pod wpływem eskalacji kłopotów Hiszpanii (rynek nie wyklucza, że po Walencji i Murcji o pomoc rządową zwrócą się kolejne regony kraju, co będzie nasilać ryzyko, że Hiszpania nie będzie w końcu w stanie sama realizować swoich zobowiązań) spadki będą się jednak pogłębić, tym bardziej, że obok obaw o sytuację Madrytu, rynki finansowe z niepokojem obserwują też to co się dzieje obecnie na Bliskim Wschodzie. Po ostatnich zamachach terrorystycznym rosną, napięcia między Iranem, a Izraelem, zaś w Syrii nasila się konflikt zbrojny.

Jedyną publikację, z jaką wczoraj zapoznali się inwestorzy był indeksu aktywność dotyczący okręgu Chicago. W ostatnich dwóch miesiącach osiągał on ujemne wartości i tym razem również znalazł się pod kreską, choć był lepszy niż miesiąc wcześniej (w czerwcu wyniósł -0,15 pkt wobec -0,48 pkt w maju). Nadal słaby wydźwięk indeksu zwiększył szansę na QE3 w USA, a co za tym idzie wpłynął na lekkie (i bardzo krótkotrwałe, bez wpływu na trend) osłabienie dolara wobec euro. Dzisiaj poznamy podobne dane z okręgu Richmond. Rynek spodziewa się minus -1,0pkt w lipcu wobec minus 3,0 pkt miesiąc wcześniej.

Otwarcie tygodnia na poziomie poniżej 1,215 USD potwierdziło słabość wspólnej waluty i dało sygnał do kontynuacji trendu spadkowego z ruchem do 1,20 USD. W średnim terminie celem pozostaje poziom 1,1875 USD – dołek z czerwca br. Najbliższe opory wyznacza natomiast strefa 1,23-1,232 USD i wyżej linia 1,2360 USD. Dopiero ich przełamanie mogłoby odwrócić układ sił na rynku, choć zapewne ponownie jedynie korekcyjnie i nie w tym tygodniu.

Reklama

Złe nastroje, które ujawniły się już pod koniec piątkowej sesji, w poniedziałek pogłębiły się w istotny sposób również na rynkach akcji. Ateny zniżkowały o ponad 7,0%, a Hiszpania 1,1%. Do liderów spadków szybko dołączył tracący ponad 4,5% moskiewski RTS, którego dodatkowo wystraszyły spadki na rynku surowców. Notowania ropy naftowej szły w poniedziałek w dół o ponad 3,0%. Czerwieniła się też Europa zachodnia. Indeks DAX tracił 3,2%, FTSE100 około 2,1%, a CAC40 prawie 2,9%. Podobnie jak giełdach europejskich, również amerykańska Wall Street poddała się w poniedziałek pesymizmowi, choć bez większej paniki i to pomimo, iż nastroje dodatkowo popsuł koncern McDonald’s rozczarowując wynikami za II kwartał. W rezultacie na koniec sesji indeks DJ tracił 0,79%, wskaźnik S&P500 zniżkował o 0,89%, zaś technologiczny Nasdaq spadał o 1,29%.

W kraju, zatrzymana została aprecjacja złotego. Poniedziałkowe poranne szczyty na 4,185 dla EUR/PLN zostały przełamane i w ciągu dnia kurs zaczął testować już opor na 4,20. Ewentualne kolejne doniesienia o kłopotach finansowych następnych regionów Hiszpanii, w połączeniu z politycznymi groźbami nie udzielenia Grecji kolejnych pożyczek (o czym mówił MFW i Niemcy) oraz publikacją słabych danych makroekonomicznych (zarówno z kraju, jaki ze świata, gdzie do najważniejszych należy zaliczyć odpowiednio: sprzedaż detaliczną i PKB za II kw.12) mogą spowodować, że naszej walucie nie będzie łatwo dalej bronić się przed silniejszą deprecjacją, co może pchnąć kurs nawet powyżej 4,225 (a następnie do strefy 4,25-4,26). Silne wzrosty widać też na parze USD/PLN. Mocna korelacji zmian euro/dolara i dolar/złotego spowodowała, iż w stosunku do waluty amerykańskiej złoty zmierza w stronę 3,50 poziomu kursu najwyższego od pierwszych dni czerwca br. W ocenie zagranicznych banków inwestycyjnych (Bank of America Merrill Lynch i Credit Suisse) w najbliższym czasie Polska mocno odczuje skutki nadciągającego osłabienia i wzrostu ryzyka systemowego euro strefy, co znajdzie przełożenie w dalszej deprecjacji złotego. W horyzoncie trzech miesięcy Credit Suisse widzi kurs EUR/PLN na poziomie 4,45, a w horyzoncie 12 miesięcy oczekuje już spadku do 4,15.

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.