Od ostatnich igrzysk w Pekinie (2008) działania Banków Centralnych na całym świecie polegały na sterydowym stymulowaniu ekonomii poprzez dodruk gotówki. Patrząc z perspektywy ostatnich 4 lat efekty tej stymulacji są co najwyżej niewielkie, ponieważ w USA wzrost PKB w 2 kwartale 2012 roku sięgnął tylko 1,5 %, chińskie dane o produkcji i eksporcie sugerują wyraźne hamowanie, a w Europie indeksy PMI od kilku miesięcy utrzymują się poniżej granicy 50 pkt. wskazując na nieuchronność wystąpienia płytkiej recesji w 2012 roku. To wszystko po prawie czterech latach od oficjalnego rozpoczęcia kryzysu finansowego i kilku bilionach dolarów wpompowanych w tryby światowego systemu gospodarczego.

Fundamenty gospodarcze to jedno, a zachowania rynków to zupełnie co innego. Ostatnie dwa miesiące wzrostów zdają się bazować na nadziei na miękkie lądowanie chińskiej gospodarki dzięki rządowej stymulacji, przekonaniu o długoterminowo atrakcyjnych wycenach oraz oczywiście zaufaniu pokładanym w europejskich politykach, a zwłaszcza Europejskim Banku Centralnym. Ten ostatni słowami swojego szefa Mario Draghiego wysyła najwięcej sprzecznych sygnałów. Jeszcze pod koniec lipca rynkową euforię wywołały słowa o wizji podjęcia wszelkich niezbędnych kroków by już na początku sierpnia na oficjalnej konferencji EBC nie usłyszeć żadnych konkretów i jedynie mgliste obietnice prac na możliwymi rozwiązaniami.

Nadchodząca druga połowa sierpnia powinna przebiegać w spokojnej atmosferze niewielkiej korekty ostatnich wzrostów, ponieważ w tym czasie nie będzie już żadnych przełomowych danych makro, a element polityczny będzie odpoczywał na wakacjach. I choć we wrześniu lato będzie się kończyć, to temperatura na rynkach właśnie wtedy zacznie rosnąć. Rynki będą szukały konkretów w istnej lawinie wydarzeń. Najpierw 30-31 sierpnia będzie konferencja FED w Jackson Hole, gdzie część gracy chce usłyszeć o kolejnym programie QE. Następnie już 6 września odbędzie się konferencja EBC i znów padną pytania o determinacje banku w ratowaniu strefy euro. Kilka dni później, już 12 września, losy strefy euro będą ważyły się po raz drugi, ponieważ wtedy Trybunał Konstytucyjny w Niemczech ma wypowiedzieć się o konstytucyjności niemieckiego udziału w funduszu ESM. Jest bardziej niż oczywiste, że wszystkie decyzje poza całkowitą legalnością będą odebrane przez rynki akcji i długu z dużą nerwowością, bo bez niemieckiego prawie 50% udziału wszystkie fundusze ratunkowe (EFSF,EFM) po prostu nie mają racji bytu. Na dokładkę dokładnie za miesiąc, bo już 15 września przypada czwarta rocznica upadku Lehman Brothers i mimo upływu czasu wciąż nie widać końca kryzysu. Jedyne co się zmienia to jego forma. Zaczęło się od amerykańskiego rynku nieruchomości, potem były problemy przedsiębiorstw finansowych, a teraz problemem jest zadłużenie państw, które dziś najlepiej widać na przykładzie Hiszpanii i Włoch.

W radzeniu sobie z europejskim kryzysem długu występuje jednocześnie problem z wyborem pomiędzy ochroną przed efektem zarażenia a usprawiedliwieniem moralnego hazardu jaki uprawiały m.in. kraje z Club Med (rejon Morza Śródziemnego). Możliwe rozwiązania koncentrują się wokół dwóch pomysłów. Jedno ma postać silniejszego zaciskania fiskalnego pasa oznaczającego podnoszenia podatków. Niestety przykład Grecji, której PKB w 2 kwartale 2012 roku spadł o 6,2% i był to już 14 spadek z rzędu dość skutecznie odstrasza wszystkich zainteresowanych od stosowania tego typu rozwiązań. Drugi sposób to oczekiwana interwencja EBC na rynku długu Hiszpanii i Włoch. To w teorii proste i przyjemne rozwiązanie, które nie wymaga żadnych zmian w sposobie zarządzania publicznymi finansami. Takie podejście niestety zmniejszyłoby do zera chęć przeprowadzania bolesnych reform, a w konsekwencji w całej Europie wywindowałoby tez w górę inflację, o której niemieckie władze nie chcą słyszeć. Nie mając dobrego rozwiązania zapewne będzie potrzebny mix jednego i drugiego podejścia, a reakcja inwestorów i rynków będzie uzależniona od kolejności wprowadzania i końcowej wagi poszczególnych elementów w tej globalnej układance.

Reklama