„Od pierwszych taktów dzisiejszej sesji rodzima waluta była mocno wyprzedawana. Pogorszenie się sentymentu globalnego, na skutek negatywnej interpretacji danych z chińskiej gospodarki doprowadziły do tego, że jeszcze przed otwarciem rynków europejskich kurs pary USD/PLN przebił poziom 3,20, natomiast notowania EUR/PLN bez problemu poradziły sobie z 4,15. Po rozpoczęciu handlu na Starym Kontynencie sytuacja na uległa poprawie. Słabe dane z Francji podniosły poziom awersji do ryzyka. To zaś przełożyło się na dodatkowe kilka groszy osłabienia złotego. Cena dolara osiągnęła poziom 3,2320 zł, zaś euro 4,1825 zł. Po nerwowym początku na krajowy rynek przyszło uspokojenie" – podsumował Michał Mąkosa z FMCM.

Wskazał, że ceny walut nieco spadły, głównie za sprawą odczytów z Niemiec. W drugiej części sesji więcej aktywności widać było po dołączeniu inwestorów zza oceanu. „Na parze USD/PLN byki nie rezygnowały z powrotu na wyższe poziomy, przeszkadzały im w tym jednak dobre odczyty makroekonomiczne z USA. Bez większego wpływu na zachowanie par złotowych miała wypowiedź Anny Zielińskiej-Głębockiej z RPP, która stwierdziła, że dopuszcza obniżki stóp procentowych w październiku lub listopadzie. Dodała również, że nie jest zwolenniczką gwałtownych zmian polityki monetarnej" – zaznaczył Mąkosa.

W czwartek, ok. godz. 17:25 jedno euro kosztowało 4,1514 zł, a dolar 3,2065 zł. Euro/dolar kwotowany był na 1,2943. W środę, ok. godz. 17:45 jedno euro kosztowało 4,1429 zł, a dolar 3,1713 zł. Euro/dolar kwotowany był na 1,3064.