Piątkowe notowania raz jeszcze przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść byków. Tym razem pretekstem do wzrostów były nieoficjalne informacje o jeszcze bardziej nieoficjalnych rozmowach Hiszpanii z KE w sprawie przyznania pomocy Madrytowi.

Jednak optymizm nie pozwolił nigdzie poza Madrytem i Frankfurtem na przekroczenie ostatnich szczytów, co umacnia ich znaczenie jako poziomów oporu. W Warszawie wzrost zamienił się w spadek WIG20, ale wpływ na to miała wygasająca seria kontraktów na indeks i ostatnia godzina notowań.

Na Wall Street powtórka - S&P próbował zwyżki, ale ostatecznie odbił się od szczytu z ostatniego piątku i zakończył dzień niemal bez zmian. Znów znamienne jest zachowanie transportowego Dow Jonesa, który stracił 1 proc. (5,9 proc. w całym tygodniu) i jest najniżej od ponad trzech miesięcy. Za to indeks grupujący spółki sektora użyteczności publicznej zyskał w piątek 0,1 proc. i jest najwyżej od tygodnia. Taki układ nie wskazuje bynajmniej na dyskontowanie ożywienia gospodarczego w USA.

W Azji indeksy spadały dziś rano. Na godzinę przed końcem notowań Nikkei tracił 0,6 proc., a Kospi 0,1 proc., podobnie jak Hang Seng, zaś Shanghai Composite oscylował w pobliżu piątkowego zamknięcia. Inwestorzy w Azji bardziej niż na działaniach banków centralnych skupiają się na danych makro, te zaś nadal wskazują na kurczenie się rynków eksportowych w Europie. Wynik obaw jest więc widoczny w zmianach indeksów.

Reklama

Sytuacja techniczna wielu indeksów na świecie prezentuje się nie najlepiej. Z jednej strony od kilku dni nie mogą one sobie poradzić ze szczytami utworzonymi w poprzedni piątek, po decyzji Fed. Z drugiej zaś, za nimi wielotygodniowa zwyżka, która utrzymuje się od czerwca i wprowadziła indeksy w obszar wykupienia rynku. To naturalne warunki dla rozwinięcia korekty spadkowej. WIG i WIG20 także mieszczą się w tym opisie, choć przed głębszą przeceną chroni je luka hossy z poprzedniego piątku.