Neobank z Poznania i SK Bank z Wołomina pod Warszawą to dwa banki spółdzielcze, które zamierzają stać się ważnymi graczami na rynku finansowym w skali całego kraju. Pierwszy ma już ok. 50 oddziałów, z czego kilka poza Wielkopolską, m.in. w Gdyni, Krakowie, Kołobrzegu czy Warszawie. Z kolei SK Bank może się pochwalić siecią blisko 30 placówek. Poza Wołominem można je znaleźć w Warszawie, Mińsku Mazowieckim czy Myszkowie oraz Zawierciu na Śląsku. Tu jeszcze w tym roku zostanie otwarty kolejny oddział. – Zamierzamy zaoferować klientom bankowość elektroniczną. W najbliższych tygodniach lokatę w naszej instytucji będzie można założyć przez internet. Uruchomimy też możliwość otwierania rachunków rozliczeniowych przez internet – powiedział nam Piotr Radecki, rzecznik SK Banku. Neobank już w tym momencie umożliwia pełną obsługę klientów za pomocą kanałów zdalnych.
Zdaniem analityków szybka ekspansja obu instytucji niesie ze sobą pewne koszty. – Żeby się rozwijać, muszą więcej sprzedawać, np. kredytów. A do tego potrzebują zwiększonej bazy depozytowej – uważa Tomasz Bursa, analityk Ipopemy Securities. Stąd wysokie odsetki, jakie oferują klientom na produktach depozytowych. Neobank na dwumiesięcznej lokacie „Wysoki procent” proponuje odsetki w wysokości aż 9 proc. w skali roku. Z kolei SK Bank na niektórych depozytach płaci 8 proc. Oczywiście, aby uzyskać takie odsetki, trzeba spełnić kilka warunków. Na przykład w Neobanku „Wysokim procentem” objęte są tylko nowe środki wpłacane do banku, a kwota lokaty nie może być wyższa niż 10 tys. zł. Z kolei w SK Banku najwyższe oprocentowanie otrzymują jedynie klienci, którzy ulokują swoje pieniądze na pięć lat.
Mimo tych ograniczeń oferta obu banków jest niezwykle atrakcyjna na tle konkurencji. Jednak analitycy ostrzegają, że przyciąganie klientów wysokimi odsetkami nie zawsze jest skuteczne. – Nie gwarantuje, że klienci zostaną na dłużej – uważa Tomasz Bursa.
Reklama